*Oczami Lou*
Popatrzyłem na teraz już nieruchomą butelkę, której zakrętka wskazywała na Harrego. Gdy to zobaczyłem zaśmiałem się złowieszczo. On tylko patrzył na mnie z miną *ja się boję, co ty wymyślisz*.
- To co, pytanie czy zadanie?
Zastanowił się chwilę, po czym odpowiedział.
- Ja się boję twoich zadań, więc pytanie.
- Hehehehehe. A myślałem, że Harry Styles niczego się nie boi. W takim razie... Z kim był twój pierwszy raz?
*Oczami Lauren*
Popatrzyłam wielkimi oczami na Lou, a potem zapytałam szeptem Zayna.
- To takie pytania można zadawać?
- Tak - zaśmiał się. - To i tak było jedno z normalniejszych.
Moje paczadła zrobiły się jeszcze większe.
- Z Caroline - odparł w końcu Hazz.
- To ty, już...no...ten...tego..no...wiesz? - zapytałam.
Pokiwał głową.
- A ty? - spojrzałam na Lou.
Też pokiwał.
- A ty? - teraz patrzyłam na Zayna.
Wykonał ten sam ruch.
- Matko jedyna! - prawie krzyknęłam.
- No co, a ty nie? - zapytał mnie Marchewkowy.
- Nie muszę odpowiadać - wystawiłam mu język.
- I tak się dowiemy!
- Zobaczymy, zobaczymy! No a ty, Niall?
Chłopak pokręcił przecząco głową.
- No, jeden normalny - przybiłam mu żółwika.
- A skąd wiesz, że on mówi prawdę - zaczął droczyć się ze mną mulat.
- Kobiecy instynkt.
- Taaaa..kobiecy instynkt - zakpił.
- Śmiesz wątpić?!
- Ej gołąbeczki, koniec tego flirtu, gramy! - przerwał nam nie kto inny jak Lou.
Przewróciłam oczami i skupiłam swój wzrok na butelce wprawionej w ruch przez Loczka.
*Oczami Zayna*
Butelka kręciła się kilkanaście sekund. W końcu zatrzymała się wskazując na blondyna.
- Niall - trzepnąłem go w ramię, kiedy minęło trochę czasu od zatrzymania się przedmiotu, a on nawet na to nie zwrócił uwagi i dalej objadał się chipsami.
- Co? - popatrzył na mnie zdezorientowany.
- No twoja kolej!
- Aaaaa - pokiwał ze zrozumieniem głową, a potem popatrzył na Harrego i jakby czytając jego myślach powiedział - zadanie.
- Pocałuj w policzek Zayna lub Lauren. Możesz wybrać.
Irlandczyk bez namysłu cmoknął dziewczynę uroczo się przy tym rumieniąc.
* Oczami Lauren*
- Eej, ja się focham - Zayn skrzyżował ramiona na klatce piersiowej.
Zaczęliśmy się śmiać, a chłopak nadal siedział z obrażoną miną. W końcu Niall się do niego przysunął i jemu też dał buziaka. Na twarzy ciemnookiego od razu zakwitł uśmiech.
- Jakie wariaty - jeszcze bardziej się śmiałam.
- To u nas normalne - powiedział Lou.
- No właśnie widzę.
W końcu zaczęliśmy dalej grać. Wypadło na Louisa.
- Zdecydowanie zadanie - odpowiedział na pytanie Niallera.
- Ok. W takim razie musisz pójść na dół do kuchni, wziąć marchewkę. Nie czekaj, może jednak łyżkę. Albo właściwie - chwilę się zastanowił - łyżkę i marchewkę i położyć je na szafce nocnej Liama - uśmiechnął się dumny ze swojego pomysłu.
- To żeś wymyślił - westchnął Lou podnosząc się z podłogi.
*Oczami Harrego*
Wszyscy wstaliśmy z ziemi i na palcach udaliśmy się do kuchni. Nie zapalaliśmy światła, więc było bardzo ciemno. Schodziliśmy cicho się śmiejąc. Muszę przyznać, że takiego pomysłu to się po Niallu nie spodziewałem. Nagle usłyszałem straszny łomot, co wyrwało mnie z rozmyślań. No to po nas, przemknęło mi przez głowę. Zszedłem szybciej kilka ostatnich schodków. Już chciałem postawić stopę na ziemi, kiedy potknąłem się o coś i na kimś wylądowałem.
- Fuck Harry! - usłyszałem stłumiony głos Zayna.
A po chwili do moich uszu doleciał jeszcze cichszy i bardziej stłumiony głos Lauren.
- Fuck Harry! Fuck Zayn!
Co dziwne wydobywał się jakby spode mnie. Rozejrzałem się i zobaczyłem dwóch największych krejzoli w naszej bandzie (czytaj Lou i Niall) zatykających sobie usta rękami, aby nie było słychać ich śmiechu.
- Może byś do cholery ruszył dupę?! - jęknął mulat.
Popatrzyłem na czym , a raczej na kim leżę i zobaczyłem Bad Boy'a, a pod nim jeszcze jakieś ciało. Po długich włosach rozpoznałem, że to Lauren. Zacząłem się podnosić. Potem podałem koledze rękę, jednocześnie potrząsając włosami, które wpadały mi do oczu. Przyjął tę pomoc z wdzięcznością. Następnie wyciągnąłem dłoń do dziewczyny, która w dalszym ciągu leżała u podnóży schodów. Uśmiechnęła się po czym obciągnęła bluzkę, która zdążyła jej się podwinąć ukazując króciutkie shorty i podeszła do chłopaków.
- Czy Wam do reszty odjęło rozum? - zapytała z wyrzutem. Niall powoli przestawał się śmiać. Lou widząc groźną minę Lauren zresztą też. - Potykam się o te wasze buty - tu machnęła im przed nosami czerwonym vansem. - Wy się zaczynacie śmiać. Potem przewala się Zi - wy nadal rechoczecie zamiast nam pomóc. Potem ląduje na nas Hazz - mhhmmm, podoba mi się jak mówi "Hazz". - Wy umieracie ze śmiechu. Bo to takie śmieszne, że ha ha ha - powiedziała z ironią.
Lou, Niall, Zayn i ja patrzyliśmy na nią z bardzo różnymi wyrazami twarzy. Pierwszym dwóm oczy prawie wyszły z orbit. My natomiast stanęliśmy za dziewczyną i z udawaną powagą kiwaliśmy głowami jednocześnie powstrzymując wybuch chichotu. Lauren popatrzyła na nas szukając wsparcia, ale widząc nasze miny zaczęła się śmiać. Chciała się powstrzymać i robić to ciszej, ale nie za bardzo jej to wychodziło. W końcu przestała i , tym razem jak najciszej, udaliśmy się do kuchni. Wzięliśmy ten nieszczęsny widelec i warzywo, które było powodem naszej wyprawy.
*Oczami Lou*
Gdy tylko otworzyliśmy lodówkę oczy mi się zaświeciły. Marchewki, marchewki, marchewki!
~~
Przepraszam, że tak późno, al nie miałam w ogóle czasu na przepisanie tego na kompa i wrzucenie na bloga.
Zrobiłam porządek na blogu tj. pozamieniałam numery rozdziałów, bo zobaczyłam, że były źle.
Chciałam bardzo Wam podziękować za odpowiadanie na pytania w ankietach.
Ale "Massive Thank You" należy się Gabi, dzięki której zrozumiałam, że to, że po jakimś postem jest mniej komentarzy nie znaczy, że nikt mojego bloga nie czyta. Naprawdę Gabi dziękuję, twoja słowa mi pomogły.
Chciałam więc, wszystkich, absolutnie wszystkich zaprosić na jej bloga: http://mydirtyglam.blogspot.com/ . Jest to blog o modzie, którą również i ja się interesuje, o modzie inaczej. Ale w bardzo pozytywny sposób inaczej.
Tak więc ostatnie pytanko : jak podoba Wam się nowy rozdział i jak sądzicie, co wydarzy się dalej? Wasza Lori :)
sobota, 27 października 2012
środa, 17 października 2012
Sama nie wiem jak to nazwać XD
Cześć!
Najpierw chciałam przeprosić, że nieregularnie dodaję rozdziały. Związane jest to ze szkołą. Poprostu nie mam dużo czasu, ale uwierzcie mi, że się staram.
Po drugie dodałam listę blogów, które obserwuję i na, które z całego serca Wam polecam.
Po trzecie dodałam 2 ankiety, na które proszę, abyście odpowiadali. Chcę zobaczyć ile Was tu jest (ankieta Czy czytasz moje opowiadanie?) i poznać Wasze opinie (ankieta Czy podoba Ci się moje opowiadanie?).
Po czwarte naprawdę zachęcam Was i proszę o komentowanie postów. Odwiedzin jest ponad 800, za co z całego serca dziękuję, a kometarzy 30. Mi wystarczy krótki komentarz. Piszcie tam jak Wam się podoba, co sądzicie, że się dalej wydarzy, co byście chciały, żeby się wydarzyło, ogólnie opinie i porady, albo poprostu info, że czytacie. :)
No to by było chyba na tyle....całusy Lori <3
Najpierw chciałam przeprosić, że nieregularnie dodaję rozdziały. Związane jest to ze szkołą. Poprostu nie mam dużo czasu, ale uwierzcie mi, że się staram.
Po drugie dodałam listę blogów, które obserwuję i na, które z całego serca Wam polecam.
Po trzecie dodałam 2 ankiety, na które proszę, abyście odpowiadali. Chcę zobaczyć ile Was tu jest (ankieta Czy czytasz moje opowiadanie?) i poznać Wasze opinie (ankieta Czy podoba Ci się moje opowiadanie?).
Po czwarte naprawdę zachęcam Was i proszę o komentowanie postów. Odwiedzin jest ponad 800, za co z całego serca dziękuję, a kometarzy 30. Mi wystarczy krótki komentarz. Piszcie tam jak Wam się podoba, co sądzicie, że się dalej wydarzy, co byście chciały, żeby się wydarzyło, ogólnie opinie i porady, albo poprostu info, że czytacie. :)
No to by było chyba na tyle....całusy Lori <3
niedziela, 14 października 2012
10 - Butelka coli.
*Oczami Niall*
Nagle
Lauren ugięła nogę w kolanie, postawiła stopę na środku łóżka i nam też kazała
tak zrobić. Posłusznie wykonaliśmy prośbę. Potem wyciągnęła rękę z telefonem i
zrobiła zdjęcie tak, aby było widać stopy nas wszystkich.
- Co
robisz? - zapytałem ciekawy, kiedy już pozwoliłam nam usiąść tak jak chcemy.
- Dodaję
zdjęcie na tt - odparła nie odrywając wzroku od telefonu.
- A coś
więcej? - zagadnął Harry.
Pokazała
nam wyświetlacz iPhon'a na, którym widniało zdjęcie, a pod nim podpis Integracja
z @onedirection. Czy zgadniecie, którego chłopca nie ma z nami, bo śpi? xx.
- Fajny
pomysł. Ale ja już widzę co wszyscy sobie o nas pomyślą - skomentował Lou.
- Od kiedy
ty się przejmujesz, co powiedzą inni? - zapytałem z ironią w głosie
- Nie ja
się tym nie przejmuję, nie chce tylko, żeby od początku pomyśleli, że Lauren to
jakaś.....no wiecie.
- Spoko.
Damy radę - uśmiechnęła się. - A co teraz porobimy?
- Proponuję
butelkę - powiedział Zi
- Ok, ale
na całowanie i takie różne - Harry śmiesznie poruszył brwiami.
- Takie
różne.... czyli co? - zapytałam podejrzliwie dziewczyna.
-
Zobaczysz...hahahahaha.
Dopiłem
ostatni łyk coli, którą sobie przyniosłem i podałem reszcie pustą butelkę.
- Musimy
się przenieść na podłogę - zauważyła Lauren.
Przyznaliśmy
jej rację i utworzyliśmy, coś co miało być kółkiem, ale teraz raczej
przypominało... sam nie wiem co.
- Rety, ile
ty tego masz? - zdziwił się Marchewkowy widząc, że otwieram kolejną butelkę,
tym razem Sprita.
- Trochę -
odparłem wymijająco.
- No
właśnie widzę, że trochę dużo.
- Dobra,
kto zaczyna? - padło pytanie. - Proponuję Louisa.
*Oczami Louisa*
Zakręciłem
butelką. Kręciła się bardzo szybko. Widać było tylko co chwila migającą
czerwoną naklejkę z napisem. Wirowała z za dużą prędkością, więc napis był
niewidoczny. Ja jednak wiedziałem, że to 2 słowa. Słowa, które zna większość
ludzi na świecie. Coca-Cola. Popularny gazowany napój. Bardzo popularny. Jedni
lubią, drudzy nie. Zupełnie tak jak nas.
Poczułem
jak ktoś dotyka mojego ramienia. Popatrzyłem w tamtą stronę. Niall.
- Hej,
stary, butelka zatrzymała się już z minutę temu. A ty siedzisz i się na nią
gapisz.
- Sorry,
zamyśliłem się - zacząłem się tłumaczyć.
- Nie
gadaj, tylko gramy - powiedział blondasek.
Popatrzyłem
na teraz już nieruchomą butelkę, której zakrętka wskazywała na..........
9 - Integracja
Wzięłam telefon i napisałam do Lou : Pamiętasz, że mieliśmy dokończyć naszą rozmowę.... xx
Po chwili telefon zawibrował : Mmmmm. Niegrzeczna dziewczynka jeszcze nie śpi..
Szybko wystukałam : Lou... :(.
Za moment Louis napisał : Zaraz będę. Czekaj. Mwah. xx
Zaśmiałam się. Podobała mi się ta zabawa. Mieszkaliśmy w pokojach przylegających do siebie, ale kiedy chcieliśmy się nawzajem odwiedzić to odbywał się potajemny spisek. Zupełnie jak w dzieciństwie. Z rozmyślań wyrwał mnie głos Liama dochodzący z korytarza :
- A ty, dokąd się wybierasz?
-Yyy....nnoo...do...L..Lau..Lauren - odparł zmieszany Lou.
- Czyś ty zwariował?! O tej porze?! Ona na pewno już śpi - uniósł się mój kuzyn.
- Tssaaaa..śpi - powiedział z ironią chłopak myśląc, że ten drugi go nie usłyszy.
- Co ty tam mówisz pod nosem? - bardziej chciał się upewnić, niż dowiedzieć Daddy.
- Nic, nic.
- To dobrze. Idź spać - chyba się odwrócił i poszedł w stronę swojego pokoju. - Jak z dziećmi...Jak z dziećmi - usłyszałam dźwięk zamykanych w oddali drzwi.
Dostałam smsa : Dostało mi się..... Daddy czuwa. :)
Niestety xd - brzmiała moja odpowiedź.
Siedziałam parę minut wpatrując się w widoki po drugiej stronie drzwi balkonowych. Balkon...Balkon.... To jest to! Wpadłam na świetny pomysł i postanowiłam podzielić się nim z Boo : Zostaje nam jeszcze balkon. xx
Nie minęła minuta, a chłopak stał na naszym balkonie machając do mnie i gestami sygnalizując, żebym otworzyła.
Zwlokłam się z łóżka, przekręciłam klamkę. W drodze odłożyłam jeszcze fona na biurko.
- To była bardzo niebezpieczna misja agentko Lauren - rzekł z powagą.
- Zgadzam się agencie Louis.
I oboje zaczęliśmy się cicho śmiać.
Oczami Louisa
- Zaraz wracam - powiedziała idą w stronę łazienki.
Gdy tylko zniknęła za drzwiami wyjąłem szybko I'Phona i napisałem : Integracja. Ty, Zayn i Niall. Pokój Lauren. Wybrałem numer Harrego i wysłałem. No to będzie zabawa , pomyślałem i jak zwykle się nie myliłem.
Po chwili dziewczyna wyszła z toalety, usiadł naprzeciwko mnie na łóżku i powiedziała :
- Opowiedz mi o swojej rodzinie.
Zacząłem jej opowiadać, a ona przysunęła się bliżej mnie i okryła nas kołdrą. Na jej twarzy malowało się skupienie, jakby chciała zapamiętać każde słowo, które wypowiadam i potem na ich podstawie coś sobie wyobrażać.
- Twoi rodzice bardzo Cię kochają - stwierdziła patrząc się w przestrzeń ponad moją głową, gdy na chwilę zrobiłem przerwę w opowieściach.
Zastanawiałem się przez chwilę jakiej odpowiedzi oczekiwała, gdy usłyszeliśmy cichuteńkie pukanie do drzwi. Lauren spojrzała na mnie z miną *kogo u licha tu teraz niesie?!*, a ja tylko się uśmiechnąłem.
Oczami Lauren
Podeszłam do drzwi i je otworzyłam.
- Matko, Harry, co ty tu robisz? - zapytałam.
- Przyszliśmy, bo nas zaprosiliście - odparł z uśmiechem.
-Przyszliśmy? - zdziwiłam się. Dopiero po chwili zauważyłam Zayna i Niall wychylających się znad ramienia chłopaka.
Otworzyłam szerzej drzwi i ich wpuściłam.
- Trzymaj -Niall podał mi wielką miskę po brzegi wypełnioną różnego rodzaju żelkami.
- Po co mi to?
- Skoro mamy tu spędzić całą noc, to chyba musimy coś jeść, prawda? - odparł jakby to była największa oczywistość.
- Całą noc?!? - prawie krzyknęłam.
- No tak -powiedział Zayn.
- Musimy się integrować - dodał Lou puszczając mi oczko.
- Dobra, ja się boję - powiedziałam sadowiąc się na moim dwuosobowym łóżku.
Obok mnie usiadł Harry i Niall, a na przeciwko nas Louis i Zayn.
- Nie masz się czego bać. Jesteśmy tu z tobą - powiedział Irlandczyk.
- No właśnie o to chodzi, że ja się Was boję.
Zaczęliśmy się śmiać.
- Lou, pożycz mi swojego iPhon'a - zwróciłam się do chłopaka.
- Leży tam, jest taaaaaakkkk daleko - zamachałam ręką w kierunku biurka.
- Masz mojego - mulat wyciągnął z kieszeni spodni dresowych telefon i mi go podał.
- Dziękuję- uśmiechnęłam się w jego stronę promiennie. - Widzisz Lou, Zayn jest dobrym chłopcem?
- No dokładnie - przytaknęli mi pozostali chłopcy.
Oni zaczęli się przekomarzać, a ja szybko zalogowałam na twittera. Dodałam tweeta :
Noc. Ja i 4 chłopców w jednym pokoju. #jużsięboję
Od razu pojawiły się komentarze i w stylu "Uuuuuuu. Co wy tam robicie?", "Pięciokąt?", albo "#bezskojarzeń". Mogłam się tego spodziewać...
~~
No i już jest rozdział 10 ! Zadowoleni? :)
Piszcie swoje opinie.
Do fank numer 1 po pierwsze jak Cię mam nazywać, bo przecież nie mogę cały czasu mówić do cb fanko numer 1, a po drugie zaskoczona? I jak Ci się w ogóle podoba rozdział?
Całusy do wszystkich wasza Lori :*
wtorek, 9 października 2012
8 - Tacy są
Rozdział 8
27
czerwca 2012 r. Londyn
Nigdy nie sądziłam, że można kogoś tak
polubić po jednym dniu. Nie stop! Nie polubić, tylko pokochać. Ktoś może
pomyśleć, że jak to polubić, a co dopiero pokochać. Ale tak właśnie jest. Ja
wcale nie żartuję. Chociaż znam i tak krótko. Zdążyłam już zobaczyć jacy są.
Zdarzyłam już dowiedzieć się trochę o każdym z nich. Myślę, że nie zawahałabym
się przed zdradzeniem im moich sekretów. Od niech po prostu bije takie ciepło i
to mnie tak bardzo do nich przyciąga. Sprawia, że chcę spędzać z nimi każdą
minutę, że chce być dużą częścią ich świata i, żeby oni byli jeszcze większą
mojego. Żadnego z nich, no oprócz Liama, nie znałam wcześniej. Mieli jedną,
jedyną szansę zrobienia na mnie dobrego wrażenia. I wykorzystali ją na 200 %.
Mam tylko nadzieję, że nie udawali i tacy są naprawdę. Tak bardzo pragnę, żeby
tacy byli. W porównaniu z ludźmi z mojej szkoły są po prostu chodzącymi
ideałami. Nie wiem, czego więcej mogłam bym chcieć. Chyba tylko tego, żeby on
mnie też tak polubili. Są tacy zabawni, cały czas się śmieją. Ale najważniejsze
jest to, że to nie jest wymuszone, oni nie robią tego na pokaz. Tacy są. Widać,
że są najlepszymi przyjaciółmi, są jak rodzina. Bardzo dobrze się rozumieją.
Każdy z nich jest cudowny na swój sposób i nawzajem się uzupełnia - ją tworząc
super paczkę. I chociaż oni znają się już długo, ja ani przez chwilę nie
poczułam się jak piąte koło u wozu. Wpasowałam się do ich grupy. Byłam jakby brakującym elementem układanki.
No po prostu cudownie. Lauren <3
Odłożyłam zeszyt do szufladki w szafce
nocnej. Wzięłam telefon i napisałam do...
~~Lauren
7 - Trzy zapiekanki
Usiadłam przy
stole, po chwili Liam postawił przede mną talerz z 3 zapiekankami z serem.
- Dzięki, ale to za
dużo dla mnie.
- Najwyżej oddasz
Niallowi.
Z pierwszym kęsem w
mojej głowie pojawiła mi się scena, jaka rozegrała się pomiędzy mną, a Zaynem.
Jakiś głupi głos we mnie zaczął mówić, że to stało się za szybko, że za łatwo
mu uległam, że nie powinnam. Może i większość ludzi by tak też stwierdziła, ale
uznałam, że skoro tak się stało, to tak miało być. Bo nic nie dzieje się bez
przyczyny. Poza tym nie żałuję. Po tych krótkich rozmyślaniach od razu na mojej
twarzy pojawił się uśmiech.
- Chłopcy, co Wy na
to, żeby któryś z Was jutro pokazał mi najważniejsze miejsca w mieście –
zapytałam zaczynając drugą kanapkę.
- Spoko, ale co dokładnie?
– zapytał Niall.
- No spożywczak, centrum handlowe i takie inne rzeczy.
- No spożywczak, centrum handlowe i takie inne rzeczy.
- Nie ma sprawy –
uśmiechnął się.
- A wieczorem party
hard na cześć twojego przyjazdu – krzyknął Lou.
- Oczywiście, jeśli
zgodzi się Daddy – dodał Niall widząc minę Liama.
- No, właśnie
możesz też zaprosić swoją dziewczynę – dodałam.
- Wy jak chcecie to
możecie sobie iść, ja obiecałem Dan, że do niej przyjadę, bo boli ją noga po
występach.
- No to ustalone –
przybiłam żółwika z Louisem.
- Ej, Lauren
będziesz jadła tą trzecią zapiekankę – zapytał Nialler.
- Będę, ale jak
chcesz to mogę Ci dać połowę – powiedziałam krojąc kanapkę na dwie części i
podając ją chłopakowi.
- Dżenki –
podziękował gryząc jedzenie z uśmiechem.
- Matko, jaki
żarłok – śmiał się Harry.
- Jeszcze się nie
przyzwyczaiłeś? – zapytał Zayn też się śmiejąc.
- No jakoś nie –
teraz już wszyscy rechotaliśmy.
- Ej, to nie jest śmieszne – powiedział farbowany.
- Biedny Nialler – poczochrałam go po włosa i uścisnęłam.
- No właśnie – zrobił minę zbitego psa. – Jestem taaaakkiiiii biedny i
pokrzywdzony.
Chłopcy Jeszce bardziej zaczęli się śmiać i droczyć.
- No to ja już pójdę – wstałam od stołu i włożyłam mój talerz do
zmywarki.
- Dobranoc – powiedzieli chórem.
- Do jutra – posłałam im buziaka w powietrzu.
Poszłam do mojego pokoju. Miałam ochotę napisać jeszcze coś w
pamiętniku. To on od długiego już czasu służył mi za coś w rodzaju przyjaciela.
To tam przelewałam moje uczucia. Smutki związane z rodzicami czy głupimi znajomymi.
Radości związane najczęściej z nowymi stworzonym przeze mnie projektami ubrań.
Naprawdę dużo tam zapisywałam i to bardzo mi pomagało.
Zaczęłam szperać w szufladach biurka. "O matko, kompletnie o tym
zapomniałam - pomyślałam, gdy natknęłam się tam na kopertę z napisem
"Liam". - Miałam mu to przecież dać." Wzięłam kopertę i poszłam
do kuchni.
- To dla Ciebie - powiedziałam podając mu przedmiot. - Od mojej Mamy.
- Dzięki -widać było, że nieźle go to zdziwiło.
- A no i jeszcze nie zdążyłam Ci podziękować za pokój. Jest naprawdę
śliczny.
- Miałem nadzieję, że Ci się spodoba. W 90% urządzała go Danielle.
- Tak właśnie myślałam, że urządzała go dziewczyna. A właściwie po co
był Wam taki pokój?
- Sam do końca nie wiem - odparł ze śmiechem. - Po co był nam taki
pokój, chłopaki?
- Dla Lauren - odparł Niall wgryzając się w jabłko.
- No, ale przecież nie wiedzieliście, że przyjadę.
- Wiedzieliśmy! - odpowiedział z przekonaniem blondynek.
- A właśnie! Dopiero mi się przypomniało, że nie mam Waszych numerów.
- Podyktuj, a potem my Ci podamy nasze - powiedział Zayn i reszta
(oprócz Liama) wyjęła swoje telefony.
W końcu wymieniliśmy się numerami, ustaliliśmy, że Niall i ja jutro
pójdziemy na "poznawanie miasta", a reszta będzie.... Sama nie wiem w
sumie, co będzie robiła reszta.
- Dobranoc wszystkim! - pożegnałam się z nimi po raz drugi tego wieczoru.
- Dobranoc wszystkim! - pożegnałam się z nimi po raz drugi tego wieczoru.
- Ja też już pójdę - Lou pomachał chłopcom i razem wyszliśmy z kuchni.
- Dobranoc - pocałowałam go w policzek stojąc już pod drzwiami do
mojego pokoju.
- Dobranoc - uśmiechnął się. - Śpij dobrze.
Weszłam do pokoju, rzuciłam się na łóżko, wzięłam pamiętnik i zaczęłam
pisać.
~~
CZYTASZ? ZOSTAW KOMENTARZ! :)
Przeprasza, przepraszam, przepraszam. Wiem, że jesteście na mnie źli. Wybaczycie?
A no i tak poza tym to piszcie jakie macie pomysły na dalszy rozwój wydarzeń, ja mam już pewną koncepcję, ale chętnie poczytam Wasze sugestie. A no i jeśli macie jakiś pomysł co można ulepszyć lub zmienić na tym blogu to śmiało piszcie. Wasza Lori.
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)