Zanim przeczytacie roździał wejdźcie w zakładkę "Bohaterowie" (znajduje się u góry) i zapoznajcie się z nowymi opisami chłopców i Lauren oraz z ich zdjęciami!
~~~
28 czerwca 2012 roku, Londyn, Wielka
Brytania
*Oczami Lauren*
Obudził mnie
chłodny powiew porannego wietrzyku. Przetarłam zaspane, oślepiane Słońcem
oczy. Nadal znajdowałam się na kolanach
Harry’ego, który spokojnie spał. Zaciągnęłam się orzeźwiającym powietrzem i
poprawiłam okrywające nas kołdry. Zimno załaskotało mnie w krtań.
Było dość
wcześnie, ale i tak do moich uszu dobiegał gwar ulicy. Tak to jest to, co lubię. Duże, światowej sławy miasta. Pełne
sklepów, kin, teatrów i setek restauracji i kawiarenek, a jednak można w nich
znaleźć ciche, spokojne przepełnione typowo wiejską, czy jak ktoś woli
podmiejską, atmosferą zakątki. Czy to parki, czy po prostu takie jak ten, zwykłe
ogrody.Wstać! Nie wstać! Wstać! Nie wstać! Taki właśnie idiotyczny spór toczył się w mojej głowie od kilkudziesięciu sekund.
- Na pewno
wszyscy już wystali – zaczął głosik schowany gdzieś w zakamarkach mojego mózgu
opowiadający się za pierwszą opcją. – Wyjdziesz na lenia!
- Jakiego
lenia? – powiedział, o ile w ogóle można to tak nazwać, drugi bardziej
podenerwowanych głos. – Dziewczyna ma przecież wakacje, do ciężkiej cholery! Daj
jej wypocząć!
Matko! Ja chyba naprawdę potrzebuję
snu! Słyszę głosy, a
to nawet jakbym była w Hogwarcie, to nie byłoby normalne!!
Jakiś czas później, tego samego dnia
Kolejny raz
tego dnia obudziły mnie jakieś głośne dźwięki. Po uważniejszym wsłuchaniu się w
nie rozpoznałam odgłosy kłócących się ludzi. Dziwne.
Towarzysz
moich nocnych rozmów pod gołym niebem też już się obudził i teraz zawzięcie
drapał się po ramieniu.
- Wyspałeś
się?
- Raczej
taaak – ziewnął. – A ty?
- Też.
Wyciągnęłam
przed siebie ręce, próbując rozprostować je po nocy. Coś w moich łokciach,
jakby na znak protestu, pyknęło.
Obejrzałam się za siebie, bo wydawało mi się,
że stamtąd dochodzą głosy zdenerwowanych ludzi. Nie myliłam się. W moim pokoju
stali Louis i Liam zawzięcie o czymś rozmawiając. A raczej tylko Li czymś się
bulwersował, a ten drugi ledwo co trzymając się na nogach co i rusz wzruszał
ramionami robiąc przy tym dziwną minę. Jakby „daj mi człowieku spokój” z
domieszką niewyspania i zagubienia. Na łóżku natomiast leżał ktoś, kogo nie
byłam w stanie rozpoznać, gdyż był zakryty kołdrą, spod której wystawały tylko
stopy.
- Boże,
czemu oni tak krzyczą?! – Harry najwyraźniej nie był zadowolony z tego, że nie
dano mu dłużej pospać, chociaż (jak sam twierdził) się wyspał.
Zignorowałam
go, próbując dosłyszeć rozmowę prowadzoną w domu.
- Jak to
„nie wiesz, gdzie ona jest”? – zdenerwowany Liam wymachiwał rękami.
- No po prostu.
Co ja, wróżka jestem?! – Lou za to w ogóle nie był zaniepokojony zniknięciem
tajemniczej dziewczyny, kim kolwiek by ona miała być.
- Siedzieliście
tu wczoraj wieczorem wszyscy razem, a potem... – mój kuzyn czekał chyba na to,
że jego kumpel uzupełni jego wypowiedź.
Aaaa, czyli
to o mnie chodziło. Ale przecież ja jestem tutaj!
- Wcale tu
nie siedzieliśmy – zaprotestował Lou, ale nie włożył w to dostatecznie dużo
energii, więc nie zabrzmiało to wiarygodnie.
- Przestań
się wykręcać Lou!
Li, wyluzuj - pomyślałam.
- CISZEJ!! –
dosyć głośny pomruk niezadowolenia wydobył się spod kołdry.
- Niall,
wstawaj! – rozkaz padł oczywiście z ust tego bardziej rozbudzonego członka
konwersacji.
Aha, czyli
to Horan zalegał na m o i m wyrku.
- Cholery
można z Wami dostać!! - wstał z łóżka i nadal owinięty kołdrą wyszedł z pokoju
po drodze potykając się o coś, czego nie widziałam, bo zasłaniał mi Liam i
obdarzając pozostałą dwójkę środkowym palcem.
Lubię go!
- Louis.
Gdzie. Do. Kurwy. Nędzy. Jest. Lauren?!?!
- Skąd ja
mam widzieć!?!
Podszedł do
miejsca, w którym wczoraj w nocy spało 3/5 One Direction, wziął jedną z kołder
oraz poduszkę i wyszedł z pokoju na odchodne odwracając się jeszcze do
zaskoczonego takim obrotem sprawy bruneta i mówiąc :
- Pewnie
jest gdzieś z Harrym, bo jakbyś nie zauważył, to jego też nie ma!
Liam
popatrzył jeszcze za nim chwilę, po czym klapnął na łóżku i zaczął masować
sobie skronie.
- A przecież
im mówiłem...Prosiłem...Tłumaczyłem...Cholerny Styles...A pieprzcie się
wszyscy! – i w tym momencie popatrzył na szklane drzwi prowadzące na balkon i
zobaczył mnie uśmiechającą się do niego szeroko w ramionach równie zadowolonego
Hazzy. Oboje do niego machaliśmy.
A on?
Najpierw zrobił facepalm’a, pokazał nam język, a potem fuck’a i na koniec
głośno się śmiejąc wyszedł z sypialni.
Zanim się wyszykowaliśmy i zjedliśmy śniadanie zrobiło się
grubo po dwunastej. Ja i Nialler wybraliśmy się na wcześniej już umówioną
„wycieczkę zapoznawczą” po Londynie. Pogoda sprzyjała, dlatego nic nie stało na
przeszkodzie, żebyśmy jako pierwszy punkt wybrali lodziarnię. No prawie nic.
Podczas całego spaceru kręcili się wokół nas paparazzi i Directionerki, a
nawet wdziałam dwie około sześćdziesięcioletnie kobiety kręcące nas telefonami.
Na szczęście (dla nas, a nieszczęście dla fanek) towarzyszył nam Thomas, jeden
z ochroniarzy chłopców. (A mają ich trzech : Tom’a, który aktualnie przebywał z
nami; Michael’a, który towarzyszy chłopcom (razem z Tom’em), gdy wychodzili
gdzieś w więcej niż jedną osobę oraz Ben’a, którego zadaniem jest strzeżenie
willi chłopców.)
Z Niallerem spędziłam świetne popołudnie. Dużo, bardzo dużo
się śmialiśmy. Pokazał mi dokładnie, co gdzie jest, jak tam dojść, albo w
innych przypadkach dojechać. Okazało się, że mamy dużo wspólnego. Chłopak
obiecał, że jak tylko będzie miał chwilę, to pokaże mi kilka akordów na gitarę.
Od dawna już chciałam się nauczyć grać, ale jakoś nigdy nie było okazji. A
teraz będę mieszkała ze świetnym gitarzystą pod jednym dachem. No i nade
wszystko uwielbiam jego irlandzki akcent. Nadaje mu tak dużo uroku i
niepowtarzalności.
Czy oni wszyscy mają takie cudowne głosy?!
Nie to, żeby to było źle, ale to jest po prostu niesamowite i
niespotykane.
Około 18 tego samego
dnia
Liam jakąś godzinę temu wyjechał do swojej dziewczyny,
przedtem upewniając się jakieś sto razy, że na imprezie będą z nami Tom i
Michael, pytając mnie, czy aby na pewno chcę zostać z chłopcami na całą noc (bo
jak sam powiedział, zobaczymy się dopiero następnego dnia po południu) i
ostrzegając, że jeżeli coś mi się stanie, to wszystkich nas pozabija.
Swoją drogą to bardzo miło z jego strony, że tak się o mnie
troszczy. Świetne uczucie – wiedzieć, że dla kogoś nie jesteś obojętna.
- To co, tam gdzie zawsze? – zapytał Zayn.
- Zdecydowanie tak! – odparł Louis, a potem wszyscy jak na
komendę poszli do swoich pokoi bez słówka wyjaśnienia w moją stronę.
Po spokojnym wypiciu szklanki soku winogronowego postanowiłam
pójść przygotować się do wyjścia. Swoją drogą, ciekawe czy reszta pamięta o
naszym wyjściu, bo jak na razie, to się zmyli i nie ma po nich śladu.
Strumień ciepłej wody polał się po moich plecach zmywając z
nich drobinki miejskiego piasku i kurzu. Dokładnie wymyłam się moim ulubionym –
przywiezionym z Polski – malinowo – żurawinowym żelem. Potem umyłam dwa razy
włosy. Raz szamponem i raz odżywką.
Wytarłam się i owinięta ręcznikiem rozczesałam włosy i
wysmarowałam się cała balsamem do ciała,a ściśle rzecz biorąc, to jego
końcówką. Potem opakowanie wylądowało w koszu na śmieci.
Coś teraz powinnam zrobić, tylko co? Za grosz nie mogła sobie
przypomnieć, choć miałam dziwne przeczucie, że wiem jaki powinien być następny
krok moich przygotowań? Malowanie? Nie, to zdecydowanie później. Ubieranie? No
właśnie też nie, coś jeszcze jest przed tym. Mycie zębów? Nie, to razem z malowaniem.
Oo! Już wiem! Suszenie włosów!
Trzy razy przeszukałam kosmetyczkę i jeszcze więcej razy
walizkę, ale nigdzie nie widziałam suszarki. Im bardziej szukałam, tym bardziej
jej nie było. Niedobrze. To znaczy, że nie wzięłam jej z domu.
Bardzo, uwierzcie mi, bardzo skrępowana, bo przecież byłam w
samym ręczniku, a szlafroka nie posiadałam, udałam się do pokoju Harry’ego.
Uznałam, że pewnie, jako posiadacz tak bujnej czupryny na pewno ma szukany
przeze mnie przedmiot.
Popchnęłam delikatnie uchylone drzwi. Widok, który tam
zastałam zdumiał mnie, rozbawił i tak zawstydził za razem, że jęknęłam tylko
krótkie „Oh!” i pośpiesznie zamknęłam drzwi.
Cholera!
Kto normalny zostawia otwarte drzwi, kiedy nago wygląda sobie
przez okno?! Kto w ogóle nago wygląda przez okno?!
- Możesz już wejść – usłyszałam z pokoju.
Na wszelki wypadek zamknęłam oczy i po omacku nacisnęłam
klamkę. Czy Styles był już ubrany, czy nie – tego nie wiedziałam, ale dla
swojego własnego zdrowia psychicznego postanowiłam nie otwierać oczu. Kto wie, co
mogłoby się wydarzyć, zważając na to, że ja byłam tylko w ręczniku, a on w
najlepszym przypadku w samych slipkach.
If you know what I mean...
Czy ja naprawdę o t y
m z n i m pomyślałam?!
- Chciałaś o coś spytać? – mimo, że go nie widziałam to czułam,
po prostu czułam, jaki jest rozbawiony wydarzeniem sprzed chwili. – Masz zamiar
tak iść na imprezę? Wiesz, ja nie mam nic przeciwko.
Czy on właśnie okrężną drogą stwierdził, że ładnie wyglądam?
Czy ja właśnie się zarumieniłam?
- O suszarkę – próbowałam puścić jego ostatnie zdanie w
niepamięć, chociaż sama do końca nie wiem, dlaczego.
- Co „suszarkę”?
Boże, a co, jeżeli on nadal jest bez niczego?
Nie, to nie ma prawa bytu. Nie tutaj. Nie teraz.
- No... Czy masz suszarkę?
Usłyszałam trzy kroki, otwierane drzwi, jakiś szmer, a potem
zamykanie drzwi.
Ciepła ręka ujęła moją prawą dłoń od dołu. Poczułam na niej
ciężar. Pewnie suszarka.
*Oczami Harry’ego*
Stała tam. Sama. Tylko w ręczniku. Z zamkniętymi oczami.
Mokre włosy rozlewały się po jej zakrytych piersiach.
Wyglądała niczym grecka bogini. Szczupła, z wysportowaną sylwetką, prawie naga.
Palcami u stóp badała miękką powierzchnię czerwonego dywanu.
Ręcznik sięgał do jednej trzeciej uda, niżej były już tylko
jej nogi. Długie i szczupłe, ale z widocznie zarysowanymi mięśniami. Nie szpecił
ich ani jeden strupek, ani jedna blizna, czy siniak.
Stała z zamkniętymi oczami. Chociaż nie widać było jej przenikliwych
i magicznych niebieskich tęczówek była piękna, nad wyraz piękna. Na policzkach
malowały się jej dwa różowe kółeczka – rumieńce. Pełne usta układały się w
uroczy uśmiech zawstydzenia. Jednak można w nim było zobaczyć też odrobinę
rozbawienia i dużo bardzo pociągającej niewinności.
Była seksowna. Bardzo seksowna.
Bardziej seksowna niż jakakolwiek inna kobieta, którą
widziałem, a trochę ich już było.
Bardziej seksowna niż wszystkie kobiety z jakim się kochałem
razem wzięte.
Bardziej seksowna od nagich modelek wypinających się na
zdjęciach w męskich magazynach.
Była bardziej seksowna od nich wszystkich, bo oprócz
podniecającej kobiety było w niej też niewinne i bezbronne dziecko.
Chciałem być teraz z nią. I nie myślę tu tylko o seksie, ale
o trzymaniu jej w swoich ramionach i całowaniu czubka jej mokrej głowy.
Obudził się w mnie mężczyzna, jakiego wcześniej nie znałem.
Chciał być dla Lauren kimś więcej.
Kimś więcej, niż znajomym. Kimś więcej, niż Harry’m Styles’em.
Kim więcej, niż członkiem One Direction. Kimś więcej, niż kumpel jej kuzyna.
Kimś więcej, niż kolejnym chłopakiem, któremu się podoba. Kimś więcej, niż...
Kimś więcej, niż...nikim.
I, co najbardziej zdumiewające, ten
mężczyzna w jednej chwili stał się moim najlepszym przyjacielem. Nie, więcej...
On stał się MNĄ!
Jej ciało nie narzucało mi się, tylko jakby pytało, czy
jestem w stanie się nią zaopiekować? Czy jestem w stanie ją chronić? Czy jestem
w stanie być dla niej wsparciem?
No właśnie, czy jestem w stanie?
~~~
Wiem, jak długo mnie nie było i jak bardzo to jest denerwujące, kiedy nic się nie pojawia na blogu przez tak długi okres. Wiem i PRZEPRASZAM WAS BARDZO!!
Ale teraz o czymś wesołym.
Po pierwsze : nie wiem, dlaczego, ale ten rozdział bardzo mi się podoba i jestem z niego dumna.
Po drugie : prawie całkowicie zmieniłam opisy bohaterów, dodałam ich zdjęcia i zrobiłam dla nich specjalną zakładkę.
Po trzecie : będzie część druga rozdziału 15. W trakcie pisania tak się zadziało, że po prostu wiedziałam, że muszę w tym momencie zakończyć tę część, a ponieważ postanowiłam nie pisać takich krótkich rozdziałó, bo to nie ma sensu, to dodam część drugą tak szybko, jak tylko będę mogła.
Po czwarte : od teraz w postach będą się pojawiać zdjęcia, filmiki i gify.
Po piąte : imię Louis czyta się [lui] - bez "s" na końcu. W tym roździale jest już to wprowadzone, w wolnej chwili poprawię w poprzednich.
Po szóste : bardzo dziękuję Wam za udział w ankiecie i miłe komentarze! To bardzo motywuje i sprawia, że się cieszę.
Przepraszam za jakiekolwiek błędy!
Do następnej części roździału 15 (nie będę mówiła kiedy, bo potem mi się nie uda napisać w tym termini i będzie głupio)!
Princess (jeśli nie zauważyliście, to tak się teraz nazywam :D).
#massivethankyou #seeusoon #lotsoflove


świetny rozdział :) Bardzo mi się podoba ;p Jest świetny ;p
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
Usuńboże! ile ja czekałam na ten rodział! <3 rozdział chyba najlepszy ♥
OdpowiedzUsuń@adka_xxx
Dziękuję :D
Usuńspodziewałam się walentynkowego rozdziału :)
OdpowiedzUsuńczytam regularnie, pozdrawiam :)
Dopiero po tym komentarzu zorientowałam się, że dodałam walentynkowy roździał haha :D
UsuńDziękuję.
Przepraszam, że teraz dopiero komentuje, ale wcześniej jakoś okazji nie miałam.! Ubustwiam Cię i Twój blog.!!! Rozdział super jak zawsze.! Już się nie mogę doczekać kolejnej części.!!!! Hazza się zakochał.!!! Uuuu.!!! Jaka podjara.! Ale najlepszy był Niall i jego wyjście.!! Po prostu kocham.!!!
OdpowiedzUsuńAle nadal mam nadzieję, że Lauren będzie z Zaynem.!!
UsuńDziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję :D !!
UsuńKomentarz od Cb jest to jakoś tak czuję, że wszystko jest na swoim miejscu!! Postaram się niedługo dodać część 2. xx
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńHistoria jest bardzo ciekawa. Fajny rozdział
UsuńDziękuję :)
UsuńUuu harry ! Mam nadzieje ze cos z tego bedzie ? Moze romans ;) rozdzial jak zwykle zajebisty !!! Lubie twoje opowiadanie ;) Kiedy next ?
OdpowiedzUsuńDziękuję :D Next? nie wiem, miał być już dawno, dawno temu, ale nie mam czasu go dokonczyć :/
UsuńPrzeczytalam dzis caly blog i stwierdzam ze jest on mega ! Kocham takie opowiadania ktore mnie wciagaja a to mnie wciagnelo. Piszesz bardzo lekko i plynnie, fabula i bohaterowie sa swietni ! Czekam na nexta. Licze na to ze bedziesz mnie informowac @aww_paulaaa
OdpowiedzUsuń+ Zapraszam na moj blog anything-could-happenn.blogspot.com
come on, już miesiąc minął! dodaj coś. ;)
OdpowiedzUsuń