*Oczami Lauren*
Kiedy znaleźliśmy się już z powrotem na górze udaliśmy się do pokoju Liama. Wszyscy byliśmy bardzo podekscytowani. Lou jak najdelikatniej otworzył drzwi i wszedł zostawiając je otwarte. Wstrzymaliśmy oddechy jednocześnie bacznie obserwując całą sytuację i próbując powstrzymać śmiech. Chłopak robił małe kroczki i co chwilę nerwowo patrzył się na śpiącego kumpla. Wreszcie doszedł do jego szafki nocnej i położył tam przedmiot i warzywo. Potem zrobił gest zwycięzcy i uśmiechał się triumfalnie. Jednak jego wyraz twarzy zmienił się momentalnie, gdy Liam przewrócił się na drugi bok, złapał go za rękę i zaczął mamrotać.
-
Dan...kochanie...gdzie idziesz?
Biedny
chłopak popatrzył na nas z przerażeniem w oczach szukając pomocy, a kiedy jej
nie otrzymał postanowił zdać się na swoją kreatywność.
- Do
łazienki... mam okres - powiedział naśladując kobiecy głos.
Jeden,
wilki, grupowy palmface. Matko, co on wymyśla, pomyślałam. Jednak mój kuzyn
najwyraźniej mocno spał i coś mu się śniło, bo mruknął tylko :
- W takim
razie poproszę pizze z podwójnymi pieczarkami.
Potem, ku
wielkiemu zadowoleniu Louisa, zakrył się szczelnie kołdrą puszczają rękę
przyjaciela. Biedny Boo odetchnął z ulgą i szybko, tym razem nie zważając już
na to, czy idzie cicho czy nie, wyszedł z pomieszczenie i zamknął za sobą
drzwi.
- Ten
gościu nie jest normalny - skwitował.
Jeszcze
długo po tym, kiedy wróciliśmy do mojego pokoju nie mogliśmy przestać się
śmiać, kiedy przypominaliśmy sobie minę Lou, albo to, co mówił – tu raczej
powinnam użyć słowa „mamrotał” – Liam. Śmiech, śmiech i jeszcze raz śmiech.
Towarzyszył nam przez cały dzień i wieczór, a teraz zapowiadało się na to, że
nie opuści nas również i przez resztę nocy. Cieszyłam się, że chociaż
poznaliśmy się zaledwie dwa dni temu między nami nie było żadnego skrępowania.
Pierwsze lody zostały przełamane bardzo szybko i to właśnie za sprawą wspólnych
wygłupów i żartów.
- Ej,
kochanie, grasz? – z rozmyślań wyrwał mnie czyjś głos.
- Od kiedy
to mówisz do mnie „kochanie”, Lou? – uniosłam prawą brew do góry.
- Od teraz
– zaśmiał się.
- A może ja
nie wyrażam na to zgody, co?
- A może ja
nie muszę i nie chcę się Ciebie pytać o zgodę?- bardziej oznajmiły, niż
zapytał.
- A no tak!
Powinnam być zaszczycona, bo wielki Louis Tomlinson – tu na chwilę przerwałam i
ukłoniłam się w jego stronę – zechciał się do mnie odezwać i... – nie
dokończyłam, bo przerwał mi Niall.
- I
powiedzieć do Ciebie ‘kochanie”. Tak, tak. Musisz wiedzieć, że on ma bardzo
wysoką samoocenę.
- Wcale nie
– oburzył się.
- Jasne –
wtrącił się ze śmiechem Zayn. – A to może nie ty tydzień temu stanąłeś przed
lustrem i mówiłeś- tu zaczął naśladować chłopaka w tamtej sytuacji – „OMG to Louis
Tomlinson – najfajniejszy chłopak na świecie”, albo „O matko, Louis, ale masz
modną fryzurę!” – wszyscy, oprócz Marchewkowego oczywiście, zaczęli się śmiać.
- A potem
wziąłeś – dodał Nialler – do ręki dezodorant i przeprowadziłeś wywiad ze swoim
lustrzanym odbiciem.
- Pamiętam,
pierwsze pytanie, jakie sobie zadałeś to : „Jak to jest być najseksowniejszym
facetem show-biznesu?”
Chłopcom co
i rusz przypominało się jakieś pytanie, czy odpowiedź z „wywiadu Lou z Lou”-
jak to oni określili. Śmiechu było co niemiara, tylko Tommo nadal siedział ze
skrzyżowanymi na klatce rękami i miną smutnego szczeniaczka.
- Bo mnie
nikt nie kocha.... – dodał w końcu, tak cicho, że ledwo co usłyszałam.
- A miliony
fanek na całym świecie?! – przerwałam śmiech i dałam chłopcom ręką znak, żeby i
oni byli cicho.
- To nie to
samo....
- Boże,
Louis, one dałyby się zabić za jeden dzień z tobą. Uśmiechają się, kiedy widzą
twoje zdjęcia. Są smutne, kiedy ty jesteś smutny. Razem z tobą wszystkim się
cieszą i zawsze trzymają za Ciebie kciuki. Popłakałyby się, gdybyś do nich
tweetnął, albo je follownął. Kochają Cię i nigdy nie przestaną! I ty jeszcze
śmiesz narzekać?!?
- Ale ja
doskonale o tym wiem i to doceniam, ale nie wiem czy ktokolwiek kocha mnie za
to, jaki jestem, a nie kim jestem – widząc jego smutne oczy poczułam nieodpartą
chęć przytulenia go.
- Oooooo,
nasz malutki, biedny Lou – wyciągnęłam ramiona, a on chyba zrozumiał aluzję, bo
wtulił się w mnie. – Nie martw się. Ja i chłopcy zawsze będziemy Cię kochać,
prawda? – zwróciłam się do reszty zespołu, na co oni zgodnie pokiwali głowami.
~~1. Najpierw Was bardzo przepraszam, bo miałam dodać już wczoraj, ale nie zdążyłam.
2. Bardzo się cieszę, bo przybywają nowi czytelnicy, których z uśmiechem witam na moim blogu.
3. WOW! Ponad 1000 wyświetleń. To znaczy dla mnie bardzo dużo. :)
4. Po bardzo trudnym okresie w moim życiu powoli pojawia się słońce.
5. Muszę się Wam pochwalić, bo JADĘ NA KONCERT 1D W BERLINIE! Strasznie się tym jaram!
6. Muszę się Wam pochwalić razy 2, bo dziś kupiłam gitarę i będę się uczyć (między innymi piosenek 1D).
7. Mam nadzieję, że podoba Wam sie rozdział.
Bardzo, bardzo i cały sercem Was Kocham. Wasza Lori <3
OMG.! OMG.!OMG.! NIE WIERZE.! ALE MASZ SZCZĘŚCIE.!!!! JA TEŻ BYM CHCIAŁA POJECHAĆ NA ICH KONCERT.!!!! OMG.!!! NO NIE WIERZE.!!! a z kim jedziesz.???
OdpowiedzUsuńfajnie, że kupiłaś gitarę.! ucz się bo to fajna sprawa, ja też się "uczyłam" i żałuje, że się nie nauczyłam...
a co do rozdziału to jest zarąbisty, a szczególnie moment z Lou i Liamem-"Do łazienki...mam okres." MEGA.! wielbię Cię po prostu.!!!
Szczerze Ci powiem, że sama sobie zazdroszczę i nadal to do mnie nie dochodzi. Jadę z Tatą :D, bo niestety nie mam przyjaciółki-Directionerki.
UsuńCieszę się, że Ci się podoba. Twoje zdanie jest dla mnie bardzo ważne. Jak tylko wstawiam nowy rozdział to jestem ciekawa, co o nim sądzisz. :)
zazdro koncertuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu :((((
OdpowiedzUsuńa co do rozdziału, śmieszny z tym z mamrotaniem Liama, hahaha 'mam okres' mistrz :D
i wyczuwam tutaj małyyyyyyyyy romansik Lauren z Louuuu!
czekam na noweeeeeeeee!! :*:**
Cieszę się, że Ci się podoba. :)
UsuńŚwietny rozdział ;p Podoba mi się, czekam na NN
OdpowiedzUsuńAle Ci zazdroszczęęę...
http://and-little-things-1d.blogspot.com/