Szybko wzięłam prysznic i włożyłam dżinsowe rurki, top z
flagą ameryki i czerwone balerinki.Zeszłam na dół. W jadalni mama jadła już
przygotowane przez panią Marysię - naszą gosposię – śniadanie.
-Jest taka sprawa..- zaczęłam – już wiem co chciałabym
dostać na moje 18 urodziny.
-No co to jest? – zapytała z entuzjazmem – nowy laptop,
samochód, nowe ubra...
-Ja nawet nie mam prawa jazdy, a ty chcesz mi kupować
samochód! – przerwałam jej
-Marysiu, podaj mi jeszcze kawę – krzyknęła w stronę kuchni
rodzicielka
- Chciałabym wyjechać na wakacje, przyszły rok oraz studia
do Londynu, do Liama – chciałam jeszcze dodać, że najlepiej to na całe życie,
ale się powstrzymałam.
- Yyy, a właściwie kto to jest ten Laim, jakiś twój
kolega?
-Nie Laim po pierwsze tylko Liam, L I A M, a po drugie to
mój kuzyn! – zawołam zbulwersowana. Tego już było za wiele. Ta kobieta nawet
nie zna imion naszych kuzynów. Odetchnęłam głęboko.
- Coś tam mi świta... No wiesz , ale będziemy tęsknić z
ojcem.
Popatrzyłam na nią tak, że chyba sama zrozumiała, że wiem
jaka jest prawda. Nie będą tęsknić, nawet będą się cieszyć, że nie mają mnie
już na głowie.
- No dobrze, to powiem Marysi, żeby załatwiła sprawę z
podstawieniem naszego samolotu na lotnisku, tylko kiedy jutro, za tydzień...?
-Spokojnie, spokojnie, muszę jeszcze porozmawiać z
Liamem. A i polecimy jak normalni
ludzie, normalnym samolotem. – wiedziałam, że chciała zaprotestować, ale chyba
z tego zrezygnowała, bo nic już nie mówiła, tylko poszła do swojego gabinetu.
Szybko poszłam do swojego pokoju i włączyłam komputer.W
duchu modliłam się, abym zastała go na Skayp’ie. Mój ojciec nie uważał za
dobre, aby kontaktowała się z rodziną jego brata. Dlatego, aż głupio się
przyznać, nie miałam telefonu do kuzyna.
Był dostępny. Od razu zadzwoniłam.
- L..li..liam? – odezwałam się, się gdy moje połączenie
zostało odebrane przez jakiegoś chłopaka. Patrzyłam na niego, jakoś nie
przypominał mi brata ciotecznego. To prawda ostatni raz widzieliśmy się, gdy
mieliśmy po 13 lat, ale swoją rodzinę jeszcze bym poznała. Teraz dopiero
zobaczyłam, że chłopak ma niebieskie oczy, a z tego co pamiętam Liam miał
brązowe. Popatrzyłam jeszcze raz na twarz w kamerce i zobaczyłam, że ten „ktoś”
kimkolwiek by był,nie miał koszulki. Widziałam, tylko jego uśmiechniętą twarz i
tors, umięśniony, opalony, piękny tors. Z rozmyślań wyrwał mnie głos.
- Nie nie Liam, Louis jestem, a ty to pewnie nowa
dziewczyna Liama, już go wołam – powiedział
Chciałam zaprzeczyć, ale nim otworzyłam usta chłopak już wybiegł
z pokoju. Słyszałam tylko krzyki i wołanie „Liam, Liam dzwoni twoja
dziewczyna”. Po 2 minutach zobaczyłam jak do pokoju wchodzi chłopak i zamyka ze
sobą drzwi. Podszedł do kamerki.
- Lauren? – zapytał zdziwiony.
- Liam? – ja też nie kryłam zdziwienia.
- To naprawdę ty?? No,no wyładniałaś. Mów, co u
ciebie?
- Dziękuję, to prawda trochę się zmieniłam od czasu kiedy
się ostatnio widzieliśmy. – poczułam, że się rumienie – Bo wiesz ja dzwonie w
takiej sprawie, że....no, bo..... chciałam zapytać.....czy...
może.......znaczy... co robisz w te wakacje?
- Nic specjalnego, odpoczywam z kumplami z zespołu –
odpowiedział z uśmiechem, najwyraźniej rozbawiony moim zakłopotaniem. – Zdaje
mi się, że chciałaś o coś jeszcze zapytać – dodał.
- To prawda. Bo wpadłam na takim pomysł, że mogłabym
spędzić wakacje, przyszły rok i studia w Londynie, oczywiście znalazłabym
sposobie mieszkanie, tylko czy mógłbyś jakoś znaleźć trochę czasu i mnie
oprowadzić czy coś, jeśli nie to wiesz, powiedz, ja rozumiem – powiedziałam wszystko
na jednym tchu, nie dając sobie czasu na odetchnięcie i spuściłam smętnie głowę.
- Ty! Świetny pomysł! – od razu podniosłam głowę i
popatrzyłam na niego z uśmiechem – A mieszkaniem się nie kłopocz, jeśli tylko
nie będzie Ci przeszkadzało mieszkanie pod jednym dachem z piątką wariatów.
- Przystojnych wariatów!! – usłyszeliśmy zza drzwi głos
Louisa. Zaśmiałam się
- Ale, zaraz, zaraz – dopiero teraz doszły do mnie słowa
Liama – mieszkasz z czterema chłopakami?
- No tak. Mamy zespół. One Direction. Nie mów, że nigdy
nie słyszałaś. – odpowiedział z niedowierzaniem
- Mam ważniejsze rzeczy na głowie, niż przeglądanie
portali plotkarskich. – kiedy, to powiedziałam chłopak udał, że się obraża. -
Ale coś tam mi się obiło o uszy.
Uśmiechnął się.
-No to, Lauren, kiedy przylatujesz do mnie?
- Do NAS ! – usłyszeliśmy znowu głos zza drzwi.
- A kiedy mogę? – uśmiechnęłam się.
- Dziś, jutro. Wsiadaj w pierwszy samolot do Londynu, i
tylko mi powiedz kiedy mam po ciebie na lotnisko przyjechać.
- Poczekaj chwilę – powiedziałam i wstukałam w Google
stronę lotniska w Warszawie, gdzie mieszkałam, i sprawdziłam pierwszy lot do
stolicy Anglii. Teraz była 9, a pierwszy lot o 15.30. – Jeśli byś mógł to bądź
na głównym lotnisku o 6. Liam, chciałam Ci bardzo podziękować. Nawet nie wiesz
ile to dla mnie znaczy. Po prostu dziękuję Ci z całego serca.
- Nie ma za co. To chyba normalne, że pomaga się rodzinie
– chłopak uśmiechnął się uroczo.
- Szczególnie, takiej ładnej rodzinie –znowu głos zza
drzwi.
- Jeszce raz dziękuję, Liam. I ucałuj ode mnie te – tu
podniosłam głos, aby oni też usłyszeli – „tajemnicze głosy zza drzwi”.
- To do zobaczenia – usłyszałam jeszcze głos kuzyna i
rozłączyłam się.
Czyli istnieją jeszcze dobrzy ludzie na tej Ziemi,
pomyślałam. Kupiłam bilety na lot przez net. Poszłam się spakować. Potem
powiedziała wszystko matce i ona tez się przygotowała.
~~
I oto jest pierwszy rozdział. Komentujcie. Bo nie wiem czy w ogóle pisać dalej te moje wypociny.xx Lori <3
pisz.!!! zaczyna się ciekawie.!!!
OdpowiedzUsuńOmomo ;33 To jest piękne ... ;33 Dzikuje ci za tego blogaa ;D omomo ;33 Kuzynka Liama ;33
OdpowiedzUsuńPozdrawiam @Victoria19289
Czytam od nowa.!!! A co mi tam.!!! Tak świetnie się zaczyna.!!!
OdpowiedzUsuń