poniedziałek, 20 sierpnia 2012

1 - Mieszkanie pod jednym dachem z piątką wariatów


Szybko wzięłam prysznic i włożyłam dżinsowe rurki, top z flagą ameryki i czerwone balerinki.Zeszłam na dół. W jadalni mama jadła już przygotowane przez panią Marysię - naszą gosposię – śniadanie.
-Jest taka sprawa..- zaczęłam – już wiem co chciałabym dostać na moje 18 urodziny.
-No co to jest? – zapytała z entuzjazmem – nowy laptop, samochód, nowe ubra...
-Ja nawet nie mam prawa jazdy, a ty chcesz mi kupować samochód! – przerwałam jej
-Marysiu, podaj mi jeszcze kawę – krzyknęła w stronę kuchni rodzicielka
- Chciałabym wyjechać na wakacje, przyszły rok oraz studia do Londynu, do Liama – chciałam jeszcze dodać, że najlepiej to na całe życie, ale się powstrzymałam.
- Yyy, a właściwie kto to jest ten Laim, jakiś twój kolega?
-Nie Laim po pierwsze tylko Liam, L I A M, a po drugie to mój kuzyn! – zawołam zbulwersowana. Tego już było za wiele. Ta kobieta nawet nie zna imion naszych kuzynów. Odetchnęłam głęboko.
- Coś tam mi świta... No wiesz , ale będziemy tęsknić z ojcem.
Popatrzyłam na nią tak, że chyba sama zrozumiała, że wiem jaka jest prawda. Nie będą tęsknić, nawet będą się cieszyć, że nie mają mnie już na głowie.
- No dobrze, to powiem Marysi, żeby załatwiła sprawę z podstawieniem naszego samolotu na lotnisku, tylko kiedy jutro, za tydzień...?
-Spokojnie, spokojnie, muszę jeszcze porozmawiać z Liamem.  A i polecimy jak normalni ludzie, normalnym samolotem. – wiedziałam, że chciała zaprotestować, ale chyba z tego zrezygnowała, bo nic już nie mówiła, tylko poszła do swojego gabinetu.
Szybko poszłam do swojego pokoju i włączyłam komputer.W duchu modliłam się, abym zastała go na Skayp’ie. Mój ojciec nie uważał za dobre, aby kontaktowała się z rodziną jego brata. Dlatego, aż głupio się przyznać,  nie miałam telefonu do kuzyna. Był dostępny. Od razu zadzwoniłam.
- L..li..liam? – odezwałam się, się gdy moje połączenie zostało odebrane przez jakiegoś chłopaka. Patrzyłam na niego, jakoś nie przypominał mi brata ciotecznego. To prawda ostatni raz widzieliśmy się, gdy mieliśmy po 13 lat, ale swoją rodzinę jeszcze bym poznała. Teraz dopiero zobaczyłam, że chłopak ma niebieskie oczy, a z tego co pamiętam Liam miał brązowe. Popatrzyłam jeszcze raz na twarz w kamerce i zobaczyłam, że ten „ktoś” kimkolwiek by był,nie miał koszulki. Widziałam, tylko jego uśmiechniętą twarz i tors, umięśniony, opalony, piękny tors. Z rozmyślań wyrwał mnie głos.
- Nie nie Liam, Louis jestem, a ty to pewnie nowa dziewczyna Liama, już go wołam – powiedział
Chciałam zaprzeczyć, ale nim otworzyłam usta chłopak już wybiegł z pokoju. Słyszałam tylko krzyki i wołanie „Liam, Liam dzwoni twoja dziewczyna”. Po 2 minutach zobaczyłam jak do pokoju wchodzi chłopak i zamyka ze sobą drzwi. Podszedł do kamerki.
- Lauren? – zapytał zdziwiony.
- Liam? – ja też nie kryłam zdziwienia.
- To naprawdę ty?? No,no wyładniałaś. Mów, co u ciebie?
- Dziękuję, to prawda trochę się zmieniłam od czasu kiedy się ostatnio widzieliśmy. – poczułam, że się rumienie – Bo wiesz ja dzwonie w takiej sprawie, że....no, bo..... chciałam zapytać.....czy... może.......znaczy... co robisz w te wakacje?
- Nic specjalnego, odpoczywam z kumplami z zespołu – odpowiedział z uśmiechem, najwyraźniej rozbawiony moim zakłopotaniem. – Zdaje mi się, że chciałaś o coś jeszcze zapytać – dodał.
- To prawda. Bo wpadłam na takim pomysł, że mogłabym spędzić wakacje, przyszły rok i studia w Londynie, oczywiście znalazłabym sposobie mieszkanie, tylko czy mógłbyś jakoś znaleźć trochę czasu i mnie oprowadzić czy coś, jeśli nie to wiesz, powiedz, ja rozumiem – powiedziałam wszystko na jednym tchu, nie dając sobie czasu na odetchnięcie i spuściłam smętnie głowę.
- Ty! Świetny pomysł! – od razu podniosłam głowę i popatrzyłam na niego z uśmiechem – A mieszkaniem się nie kłopocz, jeśli tylko nie będzie Ci przeszkadzało mieszkanie pod jednym dachem z piątką wariatów.
- Przystojnych wariatów!! – usłyszeliśmy zza drzwi głos Louisa. Zaśmiałam się
- Ale, zaraz, zaraz – dopiero teraz doszły do mnie słowa Liama – mieszkasz z czterema chłopakami?
- No tak. Mamy zespół. One Direction. Nie mów, że nigdy nie słyszałaś. – odpowiedział z niedowierzaniem
- Mam ważniejsze rzeczy na głowie, niż przeglądanie portali plotkarskich. – kiedy, to powiedziałam chłopak udał, że się obraża. - Ale coś tam mi się obiło o uszy.
Uśmiechnął się.
-No to, Lauren, kiedy przylatujesz do mnie?
- Do NAS ! – usłyszeliśmy znowu głos zza drzwi.
- A kiedy mogę? – uśmiechnęłam się.
- Dziś, jutro. Wsiadaj w pierwszy samolot do Londynu, i tylko mi powiedz kiedy mam po ciebie na lotnisko przyjechać.
- Poczekaj chwilę – powiedziałam i wstukałam w Google stronę lotniska w Warszawie, gdzie mieszkałam, i sprawdziłam pierwszy lot do stolicy Anglii. Teraz była 9, a pierwszy lot o 15.30. – Jeśli byś mógł to bądź na głównym lotnisku o 6. Liam, chciałam Ci bardzo podziękować. Nawet nie wiesz ile to dla mnie znaczy. Po prostu dziękuję Ci z całego serca.
- Nie ma za co. To chyba normalne, że pomaga się rodzinie – chłopak uśmiechnął się uroczo.
- Szczególnie, takiej ładnej rodzinie –znowu głos zza drzwi.
- Jeszce raz dziękuję, Liam. I ucałuj ode mnie te – tu podniosłam głos, aby oni też usłyszeli – „tajemnicze głosy zza drzwi”.
- To do zobaczenia – usłyszałam jeszcze głos kuzyna i rozłączyłam się.
Czyli istnieją jeszcze dobrzy ludzie na tej Ziemi, pomyślałam. Kupiłam bilety na lot przez net. Poszłam się spakować. Potem powiedziała wszystko matce i ona tez się przygotowała.

~~

I oto jest pierwszy rozdział. Komentujcie. Bo nie wiem czy w ogóle pisać dalej te moje wypociny.xx Lori <3

3 komentarze:

  1. pisz.!!! zaczyna się ciekawie.!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Omomo ;33 To jest piękne ... ;33 Dzikuje ci za tego blogaa ;D omomo ;33 Kuzynka Liama ;33
    Pozdrawiam @Victoria19289

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytam od nowa.!!! A co mi tam.!!! Tak świetnie się zaczyna.!!!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, za twoją opinię! ~ Princess