niedziela, 16 września 2012

6 - Najpierw odpowiedz



Kiedy wreszcie znaleźliśmy się w domu byliśmy dosyć zmęczeni, chociaż nie zwiedziliśmy dużo. No, ale jednak się nachodziliśmy. Od razu poszłam do swojego pokoju. Wzięłam prysznic. Mokre włosy przełożyłam na lewą stronę szyi. Włożyłam żarówiastą różową luźną bluzkę z krótkim rękawem sięgającą mi do połowy ud. Wyglądało, jakbym miała na sobie tylko ją, ale w rzeczywistości miałam jeszcze króciutkie białe shorty pod spodem.
Wzięłam portfelem i poszłam do pokoju Zayn. Zapukałam.
- Proszę – usłyszałam w odpowiedzi.
- Oj, to ja wrócę za chwilę. Nie chcę Ci przeszkadzać – powiedziałam zmieszana widząc chłopaka chodzącego po pokoju w samych białych spodniach od dresu.
- Nie przeszkadzasz . Wchodź – zaprosił mnie gestem ręki.
Nieśmiało przekroczyłam próg pokoju. Zaczęłam się rozglądać. Był tu bardzo ładnie. Lekki nieporządek dodawał pomieszczeniu charakteru. Żeby nie patrzeć na chłopaka, co bardzo mnie peszyło, podeszłam do drzwi prowadzących na balkon. Podziwiałam panoramę Londyn. Trochę się już ściemniło i wszystkie światła i kolorowe reklamy wyglądały naprawdę pięknie.
- Co Ci się wtedy najbardziej podobało? – poczułam jak Zayn podszedł do mnie od tyłu i położył brodę na moim ramieniu, przez co kiedy mówił łaskotał mnie ciepłym oddechem w szyję.
Wstrząsnął mną lekki dreszczy. Po pierwsze, bo się przestraszyłam, a po drugie tak po prostu działał na mnie jego dotyk.
- Nie rozumiem – nie bardzo wiedziałam o co mnie zapytał.
- No wtedy, przed lodziarnią, kiedy to niby się zamyśliłaś – kolejny mały dreszcz mną wstrząsną i poczułam, że moje policzki poczerwieniały.
Mam nadzieję, że tego nie poczuł, pomyślałam z przerażeniem.
- Coś musiało Ci się podobać, skoro nawet straciłaś kontakt z resztą świata – poczułam jak jego ręce oplatają mój brzuch.
Poruszyłam się, chcą wyswobodzić się z uścisku.
- Najpierw odpowiedz – chłopak odczytał moje zamiary, ale był dużo silniejszy, więc się poddałam.
Jeszcze chwilę napawałam się tą cudowną chwilą. Stać w ramionach Zayna Malika i patrzeć na panoramę stolicy Anglii. Było mi dobrze.  Nie czułam skrępowania. Byłam bezpieczna.
Lauren – usłyszałam głos w głowie– nie możesz. Nie wolno Ci. Znasz go niecałe dwa dni.
Zagłuszyłam w sobie ten głos. Napawałam się chwilą.
- Noo? – chłopak odgarnął kilka kosmyków włosów, które niesfornie opadały mi na plecy, co wywołało kolejne drgawki na moim ciele.
- Uśmiech....... – powiedziałam nieśmiało.
- I?
- Oczy.......-odpowiedziałam po krótkiej chwili.
- I? – chłopak drążył temat.
- Włosy.... – dodałam.
Jeszcze przez kilka sekund gładził mnie po brzuchu.
- Jeszcze chwilę – szepnęłam i przytrzymałam jego ręce, dając mu do zrozumienia, żeby nie odchodził.
Usłyszałam jak zachichotał.
Zganiłam się w duchu za to, że tak łatwo mu uległam.
W końcu zdjęłam jego ręce z mojego brzucha i odwróciłam się do niego.
- Przyszłam... – zaczęłam unikając jego wzroku.
- Uroczo wyglądasz, kiedy się rumienisz – najwyraźniej moje speszenie było dla nie zabawne, bo słyszałam jak cicho się śmiał.
- Przyszłam.... – próbowałam się skupić –.. przyszłam po....zaraz, zaraz... Przez Ciebie nie pamiętam!
- Tak działam na dziewczyny, nic na to nie poradzę – uśmiechnął się cwaniacko.
Moje policzki miały teraz jeszcze bardziej czerwony kolor. Pokręciłam tylko głową i wyszłam. Za sobą słyszałam jego dźwięczny, serdeczny śmiech.
- Lauren, Zayn, Niall, Lou chodźcie. Kolacja - usłyszałam głos Liama dobiegający z dołu.
Odłożyłam portfel do pokoju, umyłam ręce i udałam się na posiłek.

~
Dla fanki numer 1 i wszystkich Was, którzy wchodźcie na mój blog. :)

5 - Następnym razem ja płacę!



- To co dziś robimy ? – zapytał Zayn gdy wszyscy razem wcinaliśmy tosty.
- Ja to bym się wybrała pozwiedzać – zamyśliłam się. – Tak dawno nie byłam w Londynie.
- Świetny pomysł – Liam podzielał moje zdanie.
- Musimy? – zapytał Lou przeciągając dokładnie każdą literkę.
- No, myślałam, że pokarzecie mi miasto – zrobiłam smutną minkę. – Mam tu mieszkać. A nawet nie wiem, gdzie są jakieś fajne sklepy, kawiarnie, kino, lody, kluby.
- A pójdziemy do Nando’s? – zapytał z entuzjazmem Niall.
- Niiii – chciał powiedzieć Liam, ale mu przerwałam.
- Tak, Niall, pójdziemy do Nando’s. W końcu sama się przekonam czy rzeczywiście jest tam tak świetnie.
- Obiecujesz? – zapytał podejrzliwie.
- Tak, obiecuję – zaczęłam sprzątać ze stołu talerze.
- Ok,to ja mogę iść.
- A wy? – zwróciłam się z pytaniem do pozostałej trójki.
Ich miny świadczyły o tym, że nie mają na to zbytniej ochoty.
- No weźcie. Będzie fajnie. Jakoś Wam to wynagrodzę – potargałam im włos i poszłam się do końca przygotować.
Po upływie pół godziny wszyscy byliśmy już gotowi do wyjścia.
- Cel numer 1 : Big Ben – powiedziałam.
Trochę na piechotę, trochę autobusem dotarliśmy do słynnej wierzy. Po dowiedzeniu się, że akurat dzisiaj wejście na szczy jest niemożliwe musiało nam wystarczyć obejście budynku. Nie obyło się oczywiście bez pamiątkowej fotki.
- Przepraszam, czy mogłaby nam pani zrobić zdjęcie? – zapytałam kobietę ok. 40-dziestki mając nadzieję, że nie będzie wiedziała kim jesteśmy i po prostu potraktuje nas jak zwykłych turystów.
- Ależ oczywiście – uśmiechnęła się i wzięła ode mnie aparat.
Ustawiliśmy się na tle Big Bena. Z jednej strony obejmował mnie Louis, z drugiej Harry. Wszyscy na głos owej pani „One, two, three smile!” wyszczerzyliśmy się do aparatu i już po chwili było po wszystkim. Już chciałam podejść do kobiety, kiedy usłyszałam , jak mówi :
- A mogłabym zrobić Wam jeszcze jedno zdjęcie, dla córki?
- Oczywiście – odkrzyknął Irlandczyk i już po chwili znowu uśmiechaliśmy się do obiektywu.
Po odebraniu naszego aparatu, podziękowaniu i oczywiście daniu autografów szliśmy w stronę najlepszej lodziarni w mieście, bo Nialler zrobił się głodny.
- To niesamowite, jak wielu macie fanów – zwróciłam się do chłopców. – Nawet ta kobieta wiedziała kim jesteście.
- Ona nawet wiedziała kim TY jesteś i to jest dopiero niesamowite – powiedział Zayn.
- Widzicie, dzięki Wam będę famouse* – machnęłam teatralnie włosami i zrobiłam kilka kroków jak modelka na wybiegu.
- Nieźle Ci idzie – pochwalił mnie Lou.
- Dzięki.
Weszliśmy do lodziarni. Była wypełniona prawie po brzegi. Ustawiliśmy się w kolejce i zaczęliśmy rozmawiać o ty, kto co bierze.
- Dzień dobry, poproszę 6 razy największą porcję – powiedziałam kiedy już nadeszła nasza kolej.
- Dobrze, razem to będzie 15 funtów**.
Już wyciągałam portfel z kieszenie, kiedy zobaczyłam jak Zayn podaje ekspedientce swoją kartę.
- Przepraszam – wzięłam leżący na blacie przedmiot i podałam ją z powrotem chłopakowi.  – Ja płacę.
- Nie, ja stawiam – karta płatnicza znów znalazła się na blacie.
- Zayn, nie rób cyrków!
- Ale ja chcę tylko zapłacić!
- Ale ja płacę, czy tak trudno to zrozumieć!?
- Tak, nie chcę, żebyś na nas tyle wydawała – chłopak nie ustępował.
- Ja u Was mieszkam i i tak dużo dla mnie zrobiliście – podałam mu jego własność.
- Przepraszam, jakie smaki dla pani? – Mary – jak dowiedziałam się z plakietki – zwróciła się do mnie.
- Słucham? – popatrzyłam na nią nieprzytomnie.
- Pytałam tylko jakie smaki by sobie pani życzyła. Może pani wybrać 6 – uśmiechała się do mnie czarująco.
- Yyyy.....ale jak to, przecież jeszcze nie zapłaciłam –byłam lekko zdezorientowana.
- Zapłacił już tamten pan – wskazała na Louis, który już zajadał się wielką porcją lodów.
- O matko... – westchnęłam niezadowolona. – Dobrze.... To ja poproszę sorbet gruszkowy, sorbet melonowy, krówkowe, biała czekolada, makowe i ciasteczkowe.
Już po chwili zatopiłam usta w lodach.
- Mmmmmm, są pyszne. Dawno takich nie jadłam. Dziękuję Lou – pocałowałam go.
- Proszę – zaśmiał się, nawet nie ścierając brązowo – kremowego śladu moich ust ze swojego policzka.
- Ale na drugi raz ja płacę – popatrzyłam znacząco na Zayn.
- Się zobaczy – zlizał odrobinę lodów będącą na jego ustach.
Ręka z lodami zatrzymała się w połowie drogi do mojej buzi.
Piękne, czekoladowe oczy, uroczy uśmiech i czarne, śliczne włosy – to jedyne co w tamtej chwili widziałam. Świat na chwilę stanął. Na krótką niestety chwilę...... Otrząsnęłam się kiedy zobaczyłam Liama machającego mi ręką przed oczami z zatroskaną miną.
- Halo, Ziemia do Lauren!! – wyglądał na naprawdę zmartwionego.
- So...Sorrki. Zamyśliłam się – zaczęłam ponownie lizać lody.
- Widzieliśmy – czarnowłosy uśmiechnął się i puścił do mnie oczko.
Poczułam jak się rumienię. Nie dobrze, Lauren, niedobrze. Zmień natychmiast temat, wydawałam sobie 
rozkaz.
- Mówiłeś coś do mnie ? – zwróciłam się do kuzyna.
- Tak, czy chcesz teraz iść zobaczyć Buchingam Palace?
- Tak....chyba tak – zawahałam się. – Potem Nando’s i do domu.
Chłopak tylko kiwnął głową i ruszyliśmy. Po drodze wdałam się w rozmowę z moim kuzynem na temat naszych rodzin. Wspominaliśmy dawne czasy, ustaliliśmy, że koniecznie musimy wybrać się do rodziców Liama, czy mojej Cioci i Wujka.
Pałac Królewski jest w rzeczywistości jeszcze piękniejszy i bardziej okazały niż we wszystkich przewodnikach i na fotografiach.. Zrobiłam kilkadziesiąt zdjęć samego budynku i jeszcze kilkanaście ogrodu.
-Mmmm, to co mi polecacie zamówić?– zapytałam kiedy już znaleźliśmy się w restauracji.
- Rybę z ziemniakami, pieczonego kurczaka, polędwiczki po irlandzku.... – wymieniał blondyn.
- Hej, hej, Niall. Pamiętaj, że jestem wegetarianką. Nie jem mięsa, ryb, ani owoców morza.
- Nie mówiłaś.
- Być może. To teraz mówię. W każdym razie, co proponujesz bezmięsnego – posłałam mu ciepły uśmiech.
W końcu, po długich zastanowieniach zdecydowałam się na talerz warzyw i ryż w sosie angielskim.
- Czy życzyłaby sobie pani coś na deser? – zapytała kelnerka kiedy skończyliśmy już jeść obiad.
- Tak, poproszę tradycyjny angielski pudding.

*- ang. Sławny, sławna
**- to około 90 zł

~
Przepraszam, że tak późno, ale wiecie szkoła :/.
Dodałam kilka ulepszeń w komentarzach no i licznik odwiedzin.
Kolejny rozdział, co prawda krótki, ale mam już napisany!
Wasza Lori. 

niedziela, 9 września 2012

4 - Nie mogę spać.


Nachylił się, aby dać mi buzi, ale ja byłam szybsza. Oplotłam jego szyję rękami i wyszeptałam mu do ucha „dziękuję”. Uśmiechnął się tylko i dał mi całusa w policzek.
Potem podszedł Niall.
- Przepraszam, że Cię obudziłem – powiedział ze skruszoną miną.
- Nie szkodzi. Dobranoc. – cmoknęłam go w policzek
- Dobranoc księżniczko – tym razem to Zayn mnie pocałował.
- Kolorowych snów, Zayn - uśmiechnęłam się
- Dobranoc – Lou nadstawił policzek w oczekiwaniu na buziaka.
- Nie – odpowiedziałam krótko
- A to niby czemu? – zapytał
- Bo namówiłeś mnie na ten głupi film, i się strasznie bałam. No już, dobranoc, chcę się pożegnać z Liamem.
Chłopak odszedł ze smutną miną.
- Dziękuję, Li, że pozwoliłeś mi tu przyjechać. Jak narazie jest świetnie i sądzę, że tak już pozostanie.
- To ja dziękuję. Wniosłaś do naszego zespołu świeżość, a to jest dopiero pierwszy dzień.
Uśmiechnęłam się. Tak, to zdecydowanie będą najlepsze wakacje.

*oczami Zayna*
Gdy tylko wyszliśmy z pokoju Lauren podszedłem do Liama.
- Kurde, stary, skąd ty wytrzasnąłeś taką świetną dziewczynę? – zapytałem
- Po pierwsze : ile razy mam Wam mówić, że to moja kuzynka. Po drugie : Żadnych głupich numerów, bo ona ma bardzo delikatny charakter. Po trzecie : powiedz to też Harremu, – odparł i szybko udał się do swojego pokoju.

*oczami Lauren*
Przez jakiś czas słyszałam jeszcze głosy i śmiech chłopców. Potem i to ucichło. Próbowałam zasnąć. Jednak w najbliższym czasie nie było mi to dane. Cienie kwiatków stojących na parapecie, toaletki czy chociażby wieszaków wyglądały dla mnie teraz jak cienie potworów. Dźwięki zamykanych drzwi brzmiały jak dźwięki łamanych kości. Przed oczami przewijały mi się najstraszniejsze sceny z oglądanego wcześniej filmu. O nie, pomyślałam, dosyć tego. Jak nie zasnę to jutro będę miała worki po oczami. Wzięłam pod pachę poduszkę, w rękę koc i wyszłam z pokoju. Zapukałam do drzwi po prawej.
- Proszę – usłyszałam
Weszłam do pokoju. Zobaczyłam Louisa leżącego na dużym, podwójnym łóżku przeglądającego coś na laptopie.
- Ooo, to ty Lauren. – powiedział podnosząc głowę, żeby na mnie popatrzeć.
- Tak to ja. Przez Ciebie i ten głupi film nie mogę teraz spać.
- Biedactwo. Poczekaj zaraz coś na to poradzimy, tylko się wykąpię. - rzekł i zniknął za drzwiami łazienki.
Postanowiłam w tym czasie poszperać w Internecie. Przypadkowo trafiłam na jakąś stronę plotkarską na, której aż roiło się od informacji na temat tego, że przyleciałam do chłopców, o tym jak długo będę u nich mieszkać i po prostu o mnie. Śmieszne, pomyślałam, przyjechałam tylko tutaj a oni już zrobili ze mnie gwiazdę. Looknełam jeszcze na twittera i facebooka. Wszytko zaspamowane od niezliczonej ilości Directionerek. Po 15 minutach wyszedł z łazienki Lou. Jego piżamę stanowiły długie, czerwono – białe dresy z napisami „coca – cola”.
- Nie masz w zwyczaju nosić koszulek? – zapytałam
- Mam – odparł. – Ale dla Ciebie postanowiłem zrobić wyjątek.
- Nie ważne. Ważne jest to, że nie mogę zasnąć przez ten beznadziejny horror.
- Nie ma problemu. – wskoczył pod kołdrę i poklepał miejsce obok siebie.
Kiedy już się położyłam chłopak objął mnie ramieniem i przysunął do siebie.
- Hejj! - powiedziałam niezadowolona. – To, że śpię z tobą w jednym łóżku nie znaczy, że możesz robić ze mną co chcesz.
Zabrał rękę. Leżeliśmy chwilę w ciszy. I znów pokazały mi się „upiorne” cienie, w rzeczywistości rzucane przez szafę, czy stół. Przestraszyłam się i z kolei ja przytuliłam się do Louisa.
- Hejj! To, że śpię z tobą w jednym łóżku nie znaczy, że możesz robić ze mną co chcesz. – powiedział naśladując mnie i zabrał moją rękę z jego szyi.
- Przestań! – znowu go objęłam
- Przestań! – powtórzył jak papuga
- Ja naprawdę się boję!
- Ja naprawdę się boję! - ponownie powtórzył.
- Wiem przecież – powiedział już normalnym głosem. – Dlatego staram się Cię rozśmieszyć.
- Udało Ci się – uśmiechnęłam się do niego.
- No dobra. To opowiedz mi dlaczego właściwie przyjechałaś do Anglii.
No i się zaczęło. Opowiedziałam mu o swoich rodzicach, konflikcie pomiędzy ojcem moim, a Liama, planach , żeby tu studiować. A potem ja zapytałam co go skłoniło do pójścia do X-Factora, jak się poznali, o początki zespołu, nową trasę, ich codzienne życie.
Rozmawialiśmy jeszcze dosyć długo. W końcu oczy zaczęły mi się zamykać.
- Lou, chyba będziemy musieli dokończyć naszą rozmowę jutro – powiedziałam. – Padam ze zmęczenia.
- Dobranoc w takim razie – odpowiedział i położył się na prawym bk=oku plecami.
- A przytulisz, żeby się nie bała? – popukałam go w ramię.
Nic nie odpowiedział tylko spełnił moją prośbę.
- Tak lepiej – wyszeptałam mu do ucha, wtuliłam się w niego i już po chwili spałam.

*oczami Louisa*
Po tym jak Lauren zasnęła jeszcze przez chwilę analizowałem w głowie dzisiejszy wieczór. To jak do nas przyjechała. Jak pierwszy raz ją zobaczyliśmy. Przywitanie. Film. Pizze. Doszedłem do wniosku, że jest świetna. Nie taka jak inne dziewczyny, który lecą tylko na naszą kasę, a udają przyjaźń, albo miłość, dla sławy. Ona na pewno nie jest taka. Jedna rozmowa pozwoliła mi to ustalić. Nooooo,zapowiadają się świetne wakacje.

*oczami Lauren*
Obudziło mnie światło wpadające do pokoju. Otworzyłam powoli oczy, pierwszą rzeczą, jaką zobaczyłam był stojący tyłem do mnie facet w samych spodniach.
- Kim jesteś i co robisz w moim pokoju pół goły – zapytałam szybko, pomimo tego, że dopiero przed chwilą się obudziłam.
- Po pierwsze to jest mój pokój, a po drugie jestem Louis. Nie pamiętasz mnie? No,no krótką masz pamięć. – odparł spokojnie nawet się do mnie nie odwracając.
- Co za Louis? Nie znam żadnego Louisa, poza takim jednym przystojniakiem z zespołu mojego kuzyna, ale w sumie jego też nie znam osobiście.
Chłopak cicho zachichotał i zapytał :
- Brałaś coś?
- Czemu robisz ze mnie idiotkę? – zapytałam opadając z powrotem na poduszkę.
Ta rozmowa była zdecydowanie na za wysokim poziomie jak dla osoby, który dopiero co się obudziła, czyli w tym przypadku mnie. Już znowu zasypiałam, gdy poczułam jak walnęła we mnie poduszka.
- Oj, Lauren. Lauren. Widzimy się za 5 minut na dole w kuchni.
Chłopak popatrzył w moją stronę z pobłażliwym uśmieszkiem i wyszedł.
Co to za koleś , do jasnej cholery? Skąd zna moje imię? Co tutaj robi? Co się stało z moim pokojem, bo ostatnim razem wyglądał zupełnie inaczej? I w ogóle co się ze mną stało?
Po kolejnych minutach bezczynnego leżenia postanowiłam wziąć prysznic. To powinno postawić mnie na nogi. Zwlekłam się z łóżka i otworzyłam jedne z trojga drzwi. To była garderoba. Nacisnęłam kolejną klamkę. Pomieszczenie na buty. Co ciekawe wszystkie pary były męskie, a o ile sobie przypominam ja nosiłam żeńskie modele. Ostatnie zamek został otworzony. Tam akurat stały same pudła. Bez komentarza.
- Gdzie do cholery jest łazienka? – krzyknęłam wychodząc z pokoju. Też coś, pomyślałam, jakby do mógł mnie usłyszeć.
- Pierwsze drzwi po lewej – usłyszałam jakiś głos dochodzący chyba z dołu.
Nie wiem czy ten głos pochodził z moje głowy, ale postanowiłam go posłuchać. Znalazłam się  w jakimś pomieszczeniu, w którym o dziwo był moje rzeczy – ubrania, torba, książki. Postanowiłam się tym zająć później, otworzyłam drzwi.Nareszcie łazienka. Szybko weszłam do wanny. Kiedy tylko pierwsze kropelki na mnie spadły zaczęłam sobie wszystko przypominać.
„ „ Liaaammmmm!”... Cześć jestem Niall...Louis, Louis Tomlinson.... Zayn... Jestem... znaczy mam na imię.. Harry”
Przez głowę przeleciał mi moment kiedy po tylu latach zobaczyłam Liama, potem poznanie chłopców i cały wczorajszy wieczór.
Zaczęłam się śmiać. Śmieszne, że nic nie pamiętałam z wczoraj.
Szybko wyszłam z wanny, wytarłam się ręcznikiem, rozczesałam włosy i ułożyłam je tak, że spływały po obydwu stronach szyi. Włożyłam na siebie świeżą bieliznę, zwiewną niebieską sukienkę w białe grochy, kilka bransoletek i długi naszyjnik z sercem.
- Cześć Wam! -  przywitałam się kiedy znalazłam się już w kuchni.
- Siemka – powiedział Zayn.
- Jak się spało? – zapytał Liama
- A dziękuję, dobrze.
- No trochę długo Ci to zajęło – powiedział Lou.
- Sądziłeś, że wyrobię się w 5 minut? – zapytałam patrząc na niego z niedowierzaniem. – Szczególnie, że nic nie pamiętałam.
- Czeszcz – powiedział Niall z buzią pełną płatków.
- Dobrze pamiętam, że było Was wczoraj więcej? – podeszłam do tostera i włożyłam tam 3 kromki chleba.
- Dobrze pamiętasz – do moich uszu doszedł głos, którego tego ranka jeszcze nie słyszałam.
- No właśnie. Cześć Harry. – powiedziałam nie odwracając się.
- Mogę jednego tosta? – zapytał Loczek.
- Jasne – wyjęłam upieczony chleb i położyłam go na talerzu.
Odwróciłam się i stanęłam jak wryta.
- Ł..ładna koszulka – powiedziałam chichocząc.
Popatrzyłam na pozostałych czterech chłopców, którzy też się śmiali i wybuchnęłam głośnym śmiechem. Harry patrzyła na nas ze zdziwieniem, nie wiedząc z czego się śmiejemy.
- No co? Z czego się tak śmiejecie? – zapytał.
- Z Ciebie – odparł Zayn.
- Dokładniej z twojej koszulki – dodał Niall.
Hazza spojrzał na swoją koszulkę. Zarumienił się, apotem nadal z czerwonymi policzkami spojrzał na resztę zespołu.
- Louisss – powiedział groźnie.
- Nie patrz tak na mnie. To nie tylko moja wina. To był nasz wspólny pomysł – odparł niewinnie Tomlinson.
Jeszcze raz spojrzałam na koszulkę, na której widniał napis : Harry <3 Louis Lauren. Ja też się zarumieniłam.
- Zabiję Was – Harry rzucił się ze śmiechem na Zayna.
Postanowiłam mu pomóc i ruszyłam w stronę Lou i Nialla ze szklanką wody w ręku.
- Tak chcesz się bawić – powiedział Niall, kiedy był już cały mokry.
Złapał mnie w pasie i przerzucił sobie przez ramię. W tym czasie Liama i Lou zaczęli mnie łaskotać. Niestety trafili w mój czuły punkty. Zaczęłam się histerycznie śmiać.
- Aaaaa – wołałam przez śmiech – puśćcie mnie.
-  Z nami nie tak łatwo – śmiał się Lou.
Po chwili zobaczyłam, że pozostali dwaj chłopcy przestali się ze sobą w zabawie bić i teraz już wszyscy mnie łaskotali.
- Harry, ty też?! – zapytałam śmiejąc się.
- No wybacz, ale nie mogłem przegapić takiej okazji.
Chłopcy jeszcze przez kilka chwil łaskotali mnie po całym ciele.
-  Stop, stop – nie mogłam przestać się śmiać. – Poddaję się!
- Oooo, a co za to dostaniemy? – zapytał chytrze Zayn.
- Nic!
- Nie, to nam się tak nie opłaca – Liam też się śmiał.
- No dobra, to co chcecie? – zapytałam z rezygnacją.
- Chcemy Ciebie.... – powiedział Niall.
- Piękną.... – odpowiedział Zayn.
- Miłą.... – odparł Louis.
- Zabawną...- odezwał się Liam.
- Po prostu Ciebie.... – dodał Harry.
- Już na zawsze – dodali wszyscy razem.
- Da się zrobić – skomentowałam z uśmiechem na twarzy, kiedy już znalazłam się na spowrotem na ziemi. – Ale ja też czegoś oczekuję.
- No, słuchamy.. – Niall objął mnie ramieniem
- Chciałabym, abyście mnie polubili pomimo moich wad, pomimo tego, że nie jestem idealna. Chciałabym, żebyście pokochali mnie tak, jak ja zdążyłam już Was pokochać.
- Nie musisz nas o to prosić. My już Cię kochamy –odparł Zayn.
- To dobrze – podeszłam do niego i mocno go uścisnęłam, a potem dałam buziaka.
- Też chcę – powiedział niezadowolony Niall.
 Jego też przytuliłam i pocałowałam. Tak samo zrobiłam z Lou i Liamem. Kiedy moje usta spoczywały już na policzku loczka. Usłyszałam jak szepcze mi do ucha:
- Ty jesteś idealna.
Uśmiechnęłam się i zapytałam :
- Chce któryś tosta?
- Ja, ja, ja! – zaczęli się przekrzykiwać.
- Dobra, z Wami się nie da normalnie rozmawiać. Zrobię dla wszystkich.  – zabrałam się do przygotowywania chleba.