poniedziałek, 27 sierpnia 2012

3 - Pizza wegetariańska.


Zeszłam na dół. Rozejrzałam się i zdałam sobie sprawę, że nie wiem gdzie jest salon, bo przepuszczałam, że właśnie tam znajdują się chłopcy. Dom był tak wielki, że szukanie ich nie miało najmniejszego sensu.  Krzyknęłam głośno imię kuzyna. Cisza. Znowu krzyknęłam - tym razem głośniej. Nikt nie odpowiedział. Krzyknęłam trzeci raz, najgłośniej jak umiałam.
- Boże, nie drzyj się tak, bo ogłuchnę!! – usłyszałam kroki na schodach
- Oo, Lou, dobrze, że jesteś. Stoję tu już od 10 minut i próbuję się z Wami skontaktować, bo nie wiem gdzie jest salon – powiedziałam odwracając się do chłopaka.
- Pewnie długo, byś jeszcze tu stała. Nawet jakbyś wrzeszczała 2 razy głośniej to mało co słychać w salonie.
- Ja nie wiem, chyba będziecie musieli mi dać jakąś mapę. Przecież ja tu się jeszcze 1000 razy zgubię.
- Daj spokój. Nie będzie tak źle. Ale teraz chodź, pokażę Ci co gdzie jest, żebyś nie miała problemów.
- Dziękuję – uśmiechnęłam się do niego przyjaźnie. – A tak właściwie, to Ty uznałeś mnie za dziewczynę Liama, tak?
- Szczerze powiem, że domyślałem się kim jesteś, ale nie byłem pewny –uśmiechnął się na wspomnienie tamtego wydarzenia. – Wiesz chyba, że on ma dziewczynę, Danielle. Więc jak powiedziałem, że dzwoni jego „nowa dziewczyna” to się zaczął drzeć, że jaka znowu nowa dziewczyna, że on przecież jest z Dan.
- Nic mi nie mówił, że się z kimś spotyka – powiedziałam.
Byliśmy już na pierwszym piętrze. Popatrzyłam na 6 par zamkniętych, identycznych drzwi.
- Czyje to pokoje? – zapytałam
- Ten jest mój, – wskazał na pierwszy pokój po prawej – obok twój,  Harry’ego, Zayn’a, Niall’a no i Liama.
- Aha, czyli to z tobą dziele balkon? – zauważyłam
- Fajnie, prawda – odpowiedział  z entuzjazmem.
- Jeszcze się okarze dla kogo fajnie – zaśmiałam się.
Okazało się, że na tym piętrze znajduje się jeszcze „pralnia” - pomieszczenie z trzema pralkami, trzema suszarkami (do ubrań) i taką samą liczbą wielkich desek do prasowania -, bliblioteka oraz pokój w, którym były tylko półki z płytami muzycznymi dosłownie każdego rodzaju. Dowiedziałam się, że jest też 2 piętro, które służy chłopcom jako studio. Tam nagrywają dema piosenek i zbierają się, że pisać teksty, komponować muzykę, albo poprostu poćwiczyć. Na parterze natomiast jest dość duża kuchnia, łazienka z jacussi, 3 pokoje gościnne, salon do gry na konsoli, salon z wielką plazmą, normalny salon i jadalnia.
- Właściwie to po co Wam trzy salony? – zapytałam, gdy po obejrzeniu willi zmierzaliśmy już w stronę salonu „telewizyjnego”, w któtym znajdowali się chłopcy.
- Po to, że gdyby dwóch z nas chciało  grać na konsoli, dwóch oglądać film, a do jednego przyjechaliby znajomi, to możemy to robić nie przeszkadzając sobie nawzajem.
Gdyb tylko weszliśmy 4/5 One Direction (oprócz Lou, który stał obok mni) odwróciło się w naszą stronę, a gdy zobaczyli mnie oczy prawie wyszły im z orbit. Zayn zagwizdał z podziwem.
- Co, aż tak źle wyglądam? – zapytałam z udawanym smutkiem.
- No jasnę, że nie – powiedział szybko blondyn.
- Bardzo ładnie – skomentował loczek
- Jak dla mnie możesz tak cały czas się ubierać – dodał niebieskooki stojący koło mnie
- Tylko po co ta bluzka, swoją drogą bardzo ładna, ale możesz ją chyba zdjąć – poowiedział mulat
- Tak, dla Ciebie to ja wogóle będę tu goła chodziła, co? – odprłam ze śmiechem
- Dokładnie! – wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem.
Po chwili przypomniałam sobię, że nie podziękowałam chłopakowi za oprowadzenie mnie.
- Dziękuję Louis- przytuliłam go przyjaźnie
- Czy ja o czymś nie wiem? – odezwał się pierwszy raz Liam.
Tak jeszcze nie wiesz o tym, że pewnie bym tutaj nie dotarła, bo nikt nie powiedział mi, gdzie jest salon. I jak zeszłam na dół to Cię wołałam, ale nie wiem czy nie słyszałeś czy coś...
- Słyszałem, ale myślałem, że to Lou i postanowiłem to zignorować – przerwał mi
-Nieważne. To byłam ja. A potem przyszed Louis i oprowadził mnie po całym domu i pokazał co gdzie jest, ale i tak nadal nie wszystko pamiętam. Aaa, no i się skapnęłam, że nie mam twojego telefonu.
- Łap ! – rzuciłmi swojego Iphon’a
Szybko wpisałam swój numer i przepisałam jego do mojego telefonu. Gdy tylko oddałam kuzynowi telefon reszta się na niego rzuciła i proszą, aby i im dał mój numer.
- Hej, chyba mnie powinniście poprosić, a nie Liama – powiedziałam
- Lauren, dasz nam swój numer, prosimy – zapytali chórem
- Pomyślmy, - popukałam się palcem w brodę – NIE! To będzie dla Was kara. – uśmiechnęłam się promiennie.
Chłopcy chyba nie byli zachwyceni takim obrotem spraw, bo wrócili do oglądnia meczu.
– To co teraz robimy? Może opowiecie mi coś o sobie, żebyśmy się lepiej poznali? – zapytałam chcą rozluźnić atmosferę.
- Nie widzisz, że oglądamy coś? – odburknął mi Zayn
- Widzę tylko, że ktoś tu jest nie miły. – wyszłam.
No, fajnie się zaczyna, pomyślałam. Pierwszy dzień a ja już się z nimi kłócę. Z drugiej strony,może zareagowałam trochę za ostro.
Chciałam już wchodzić po schodach, gdy poczułam jak ktoś złapał mnie za nadgarstek.
- Lauren.. – powiedział łagodnie
- Póść mnie! – szarpnęłam się, ale to nic nie dało.
Chłopak złapał mnie za podbródek i przekręcił tak, że musiałam spojrzeć mu w oczy.
- Przepraszam, – zaczął – ponisoło mnie. Naprawdę przepraszam, nie powinienem tak się do Ciebie odzywać.
- Nie zrobisz tak więcej? – poczułam, że gniew powoli mnie opuszcza.
- Nie zrobię.
- Obiecujesz?
- Tak, obiecuję. Ale ty za to dasz nam swój numer.
Uśmiechnęłam się. Nagle chłopak złapał mnie w pasie i przerzucił sobie przez ramię.
 - Aaaaa! Zayn, puszczaj mnie! – zaczęłam krzyczeć i walić go rękami po plecach.
- Hahahahahahaha! Teraz to już Cię nie puszczę – odpowiedział chłopak ze śmiechem.
Po chwili ja też zaczęłam się głośno śmiać.
Kiedy już wróciliśmy do pokoju Zayn usiadł na kanapie pomiędzy Harrym, a Louisem i posadził mnie sobie na kolanach.
- To co, opowiecie mi coś o sobie, czy nie? – zapytałam
- Jeszcze chwilę – powiedział Niall, który wraz z pozostałą czwórką oglądał nadal mecz
- I tak mecz kończy się za 10 min – odezwał się Lou
- Pożyczy mi ktoś laptopa? – zapytałam prostując nogi i tym samym kładać je na kolanach Harrego.
 On nawet na to nie zareagował i cały czas patrząć w ekran tv podał mi komputer.
Weszłam na twittera i fb. Przybyło mi 100 followersów i mnóstwo osób spamowało do mnie, pytając czy to ja jestem siostrą cioteczną Liama i czy mogłabym ich follownąć. Odpisałam paru osobom, kilka follownełam. Dodałam tweeta : Właśnie siedzę na kolanach jednego z najsławniejszych chłopców na świecie @zaynmalik. Na fejsie miałam ponad 90 zaproszeń do znajomych i kilkadziesiąt wiadomości. Nie chciało mi się tego wszystkiego czytać, więc zrobiłam chłopcom zdjęcie kamerką z laptopa i dodałam je na tt z podpisem : @onedirection. Sorry za jakość - robione pralką.
Gdy zamykałam kompa usłyszłam gwizdek sędziego kończący mecz.
- Nareszcie – westchnęłam z ulgą.
- Pójdę po coś do jedzenia, ktoś coś specjalnego by chciał? – zapytał Niall
- Pizze wegetariańską – zażartowałam
- Coś jescze?
- Cole, poproszę.
- Ja też chce cole – powiedział Harry
- Ja też – powiedzieli jednocześnie Zayn i Louis
- Ludzie, nie damy rady unieść tylku szklanek na raz – zmartwił się blondyn
- Chodź, pomogę Ci – zaoferował się Liam
Kiedy wyszli poczułam czyjąś rękę na swojej talii.
- Gdzie z tymi łapami? – popatrzyłam na czarnowłosego
- Siedzisz u mnie na kolanach, to chyba mogę Cię objąć, prawda? – odpowiedział z zadziornym uśmiechem
- Ale ja wcale  nie mówiłam, że chcę siedzieć Ci na kolanach – powiedziałam krzyżująch ręce na piersiach
- Ale nie mówiłaś też, że nie chcesz. Poza tym ja wiem, że tak naprawdę chcesz, żebym cię obejmował, każda dziewczyna chce, żeby obejmował ją taki przystojniak jak ja – przeczesał wolną ręką włosy
Wystawiłam mu język.
- Liam, a Zayn mnie podrywa – powiedziałam jak małe dziecko, kiedy mój kuzyn znalazł się już w pokoju i podał mi szklankę.
- Sorry, Lauren, ale nie mogę mu tego zabronić – odpowiedział ze śmiechem
Teraz to mulat pokazał mi język.
Poczułam jak ktoś łapie mnie za biodra i pociąga w swoją stronę. Już po chwili siedziałam na kolanach Lou.
- Jeśli masz się kłucić z Zyanem, to chyba lepiej, żebyś siedziała ze mną. – usprawiedliwi swój czyn
- A kto mówi, że ja się z nim kłócę. On poprostu mnie podrywa – odparłam. – No, ale dobra, mieliście mi coś o sobie opowiedzieć. Niall, może ty zaczniesz?
Każdy z chłopców mi o sobie powiedział. Dowiedziałam się, że Niall jest z Iralndii, uwielbia Nandos i gra na gitarze. Louis kocha marchewki, paski na koszulkach i kolorowe spodnie. Zayn jest strasznym śpiochem i lubi modę. Harry lubi sportowe auta, tatuaże i –jak twierdzą chłopcy – jest najwiekszym flirciarzem z zespołu. Co do Liama, to kocha żółwie, przez resztę zespołu jest nazywany Daddym, bo zawsze się o nich troszczy i wyciąga ich z kłopotów oraz z niewiadomych powodów boi się łyżek.
Kiedy chłopcy skończyli usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Popatrzyłam na zegarek – 22.24. Kto to może być?
- Pójdę otworzyć – zaoferował się blondyn.
Znowu poczułam czyjąś rękę na mojej talii.
- Jesteś taki sam jak Zayn – popatrzyłam na Lou.
- Ja?! Coś ty, ja jestem fajniejszy – odpowiedział ze śmiechem.
- Napewno, napewno – odciął się Zayn.
- Wiesz co , ja się nie czuję u Ciebie na kolanach bezpiecznie. – nadal się z nim droczyłam. -  Hyba pójdę usiąść na kolanach Hazzy. No chyba, że ona ma coś przeciwko temu, co Harry?
- Ja? Nie, może ze mną usiąść. Nie ma problemu – odparł.
- Hej – Lou zrobił smutną minkę.
- Nie smutaj – powiedziałam i dałam mu buziaka w policzek, na co odrazu jego twarz się rozpromieniła.
- A ja to nie dostałem, jak usiadłaś z Louisem – teraz Zayn posmutniał.
Jego więc też pocałowałam.
- Lepiej? – zapytałam.
- Tak, lepiej. – odpowiedział mulat.
Wstałam z kolan Marchewkowego i poszłam na drugi koniec kanapy do Loczka.
- Siemka – przywitałam się, gdy już byłam pewna, że wygodnie się usadowiłam.
- No cześć – Harry pokazał mi w uśmiechu rząd swoich ślicznych ząbków.
Objęłam go ramieniem – chciałam jeszcze podroczyć się z Lou i Zaynem.
- A jego to obejmujesz, tak? – zapytał z wyrzutem BooBear.
- Tak, bo wiem, że on nie będzie mnie podrywał, prawda? – odpowiedziałam i popatrzyłam na zielonookiego pytająco
- No jasne, że nie – puścił do mnie oko. – Jak bym tak mógł.
- Już to widzę, Harry Styles nie podrywający pięknej dziewczyny siedzącej u niego na kolanach w dodatku prawie bez spodni. – rzekł Malik
- Aha! Czyli sądzisz, że jestem piękna, tak? – naprawdę miałam zankomity humor do droczenia się
- Możeeeee – chłopak szybko się zarumienił.
- Nie ma się czego wstydzić, przecież to mega słodkie – uśmiechnęłam się.
W tym momencie do pokoju wparował Niall w rękach trzymając 5 pudełek z pizzami. Najmniejsze z nich podał mi.
- Proszę Lauren to dla Ciebie. Wegetariańska – taka, o jaką prosiłaś.
- Hahahahahahahahahahahahahahahahahahaha – wybuchnęłam niepohamowanym śmiechem.
- Co się stało? – zapytał zdezorientowany blondyn
- Nie, no ja z wami nie wyrobię. Naprawdę zamówiłeś dla mnie pizze, chociaż ja tylko żartowałam.
- Nie chcesz jej?
- Nie, to nawt dobrze, że ją zamówiłeś, bo już zdąrzyłam zgłodnieć. Jesteś kochany – ptrzytuliłam go i dałam całusa.  – Dziękuję.
- Co ty dzisiaj taki cichy? – zwróciłam się do kuzyna
- Poprostu się denerwuję, bo Danielle ma dzisiaj ważny konkurs.
- Właśnie, nie mówiłeś mi, że masz dziewczynę.
- Jakoś nie było okazji – odparł.
- Chętnie bym ją poznała.
- Zaproszę ją, jestem pewien, że się polubicie.
Otworzyłam swoje pudełko i zaczęłam jeść pizze. Dopiero teraz poczułam, że czegoś takiego mi było trzeba.
- Obejrzyjmy jakiś film – zaproponował Liam.
- Dołby pomłysł – wybełkotał Nialler z buzią pełną jedzenia.
- Co powiecie na „Kobietę w czerni” – powiedział Zayn.
- Okej – zgodził się Li i zaczął szukać filmu.
Reszta chłpoców zgodziłą się na ten pomysł.
- Musimy oglądać horror? – zapytałam niepewnie
- No raczej tak. Pozatym nie mów, że boisz się horrorów? – Lou zrobił zdziwioną minę.
- Tak boję się ich. I potem nie mogę w nocy spać. Możemy oglądać już ten głupi film, ale jak nie będę mogła zasnąć to będzie twoja wina i ty poniesiesz za to karę.
Film się zaczął. Na początku nie było tak strasznie, ale i tak cały czas jedną ręką obejmowałam szyję Harrego.
- Możesz coś dla mnie zrobić? – wyszeptałam mu do ucha.
- Jasne – usłyszałam w odpowiedzi.
- To daj mi swoją rękę – znowu szepnęłam
Hazz posłusznie wykonał polecenie. Ja wzięłam delikatnie jego dłoń i położyłam na swojej talli, tak że teraz i on mnie obejmował.
- Dziękuję – powiedziałam mu na ucho.
On tylko się uśmiechnął i zaczął delikatnie gładzić mnie po biodrze, a potem po plecach. To zdecydownie pomogło mi złagodzić strach. Jednak kiedy w filmie pojawiła się dużo bardziej straszna scena niż dotychczas odruchowo złapałam chłopaka za rękę.
- Mi to nie preszkadza – powiedział chłopak widząc moją pytającą minę. – I tak czuję, że cała się trzęsiesz.
Posłałam mu uśmich pełen podziękowania za zrozumienie. Dzięki Harremu dotrwałam jakoś do końca filmu. I postanowiłam, że nigdy więcej nie dam się im namówić na oglądanie horrorów. Chłopcy pomimo moich sprzeciwów postanowili obejrzeć jeszcze jeden film. Tym razem jakiś wojenny. Fajny mają gust, nie ma co, pomyslałam.
- Harry, zimno – zwróciłam się do chłopaka.
Szybko zdjął swoją bluzę i mi ją podał.
- Dziękuję – założyłam ją i przytuliłam się do chłopaka opierając na nim głowę. On objął mnie jednym ramieniem, a swoją ręką złapał moją, chociaż nie oglądaliśmy już strasznego filmu. nawet nie zauważyłam kiedy zasnęłam.
Ze snu wybudziły mnie jakieś krzyki i głos Harrego :
- Kurde, Niall, zamknij się, nie rozumiesz, że ona śpi.
- Spokojnie Harry – zobaczyłam, że moja ręka oplata jego czyję, a on niesie mnie po schodach.
- Ooo, nasza księżniczka się obudziła – usłyszałam głos Malika.
Harry, delikatnie położył mnie na łóżu i przykrył kołdrą.
Nachylił się, aby dać mi buzi, ale ja byłam szybsza. Oplotłam jego szyję rękami i........

~~
Przepraszam Was, że tak późno! xx Komentujcie, czytajcie Lori

środa, 22 sierpnia 2012

do wszystkich!

Cześć!

Najpierw podziękuję za te ponad 100 wyświetleń. Wiele to dla mnie znaczy.
Jednak mam OGROMNĄ prośbę, jeżeli już tu jesteś to napisz komentarz. Powiedz co sądzisz o blogu. Daj może jaką poradę. Z góry dzieki.
Dla ciebie to minuta, dla mnie potwierdzeni, że nie piszę dla siebie. xx Lori

2 - Stado słoni.



Poczułam jak ktoś lekko mną potrząsa. Rozejrzałam się nieprzytomnie. Wzrokiem napotkałam stewardessę.

-Już wylądowaliśmy, witamy w Londynie – powiedziała z uśmiechem na twarzy.

-Dziękuję – odwzajemniłam uśmiech i zaczęłam rozglądać się, czy czegoś nie zostawiłam na siedzeniu.

Bagaże odebrałyśmy bez problemów, chociaż mama cały czas nie mogła się nadziwić, że same musimy się o to zatroszczyć. Biedactwo, przywykła do obsługiwania jej we wszystkim. Cóżżżżż, ciężkie jest życie bogatych ludzi.

Rozejrzałam się po tłumie ludzi stojących przy wyjściu w poszukiwaniu mojego kuzyna. Kiedy tylko go zobaczyłam, pomachałam mu i szybkim krokiem ruszyłam w jego stronę ciągnąc za sobą moją opiekunkę. Odstawiłam walizki i z okrzykiem „ Liaaammmmm!” rzuciłam mu się na szyję. Chyba niepotrzebnie krzyknęłam jego imię, bo już po chwili podeszło do nas kilka nastoletnich dziewczynek. Prawie wszystkie otoczyły biednego chłopaka, prosząc o autograf.

- Ty to na pewno Lauren, kuzynka Liama! Mogę mieć z tobą zdjęcie, proszę jesteś moją idolką- powiedziała jedna z nich do mnie.

-  Jasne – obięłam ją ramieniem i obie uśmiechnęłyśmy się do aparatu. - To bardzo miłe z twojej strony, że mnie lubisz i nazywasz „idolką”, ale ja chyba na to nie zasługuję .

- Jak to nie! – odpowiedziała mała z grymasem na twarzy i mocno mnie uściskała – Podpiszesz jeszcze to i tu dla mojej przyjaciółki.

Podpisałam i musieliśmy już iść. Na dworze skierowaliśmy nasze kroki do wielkiego, granatowe samochodu i ruszyliśmy zatłoczonymi ulicami. Podziwiałam krajobraz Londynu. Ludzie wracający z pracy. Zakochane pary. Grupy turystów. Dzieci. Businnesmani.

Zaparkowaliśmy pod domem. Pfff. Dom to o wiele za mało powiedziane. To była willa. I to nie byle jaka. Duży, zadbany kolorowy ogród. Wielki basen i leżaki na około niego. Hamak, huśtawka. No poprostu jak w raju. Nasz dom w Polsce też był duży, no ale jednak nie aż tak i nie mieliśmy własnego basenu.

Szybko wyładowałam się z samochodu i już chciałam wychodzić po schodach, gdy zobaczyłam, że mama wysiadła z auta, ale nie ruszyła się nawet o krok.

- No idziesz? – zawołałam

- Podejdź tu, nie będę się drzeć!!

Z niechęcią spełniłam jej prośbę/rozkaz i zapytałam :

- Co  się dzieje, dlaczego nie idziesz?

- Zaraz po mnie tu podjedzie Stefan.

- Ojciec? A co on tu robi?

- Okazało się, że mamy jakieś zlecenie tu niedaleko. Jak wiesz tata był przez ten tydzień

w Irlandii, więc umówiliśmy się, że przyleci do Londynu, wynajmie samochód i razem

pojedziemy do tego miasta.

- To ja wstawię samochód do garażu –odezwał się nagle Liam i wsiadł do auta

- Nie chcesz nawet poznać tych chłopców? – zwróciłam się do rodzicielki

     - Bardzo się śpieszymy – odpowiedziała wymijająco – poza tym nie chcemy wam przeszkadzać.

Po prostu nie interesuje was z kim spędzę najbliższe kilka lat, pomyślałam.

- To dla Ciebie – powiedziała do mnie, podając mi jakąś kopertę. – Otwórz dopiero w swoje urodziny. A to dla Laima. – powiedziała podając mi drugą kopertę.

Już chciałam ją poprawić, kiedy usłyszałyśmy klakson samochodu,któsy podjechał pod bramę. Mama od razu pobiegła , ciągnąc za sobą walizkę i tylko krzyknęła za sobą :

- Zadzwoń jeśli byś potrzebowała pieniędzy.

I tyle. Odjechali. Tata nawet nie wyjrzał przez okno. Zrobiło mi się smutno. Wzięłam bagaże i zaczęłam iść w stronę schodów.

- Ja to wezmę – usłyszałam głos Liama

- Dzięki – mruknęłam pod nosem i odwróciłam się w jego stronę.

- Nie wysiadł? – zapytał

Nic nie odpowiedziałam, tylko się do niego przytuliłam. Mimo, że się już do tego przyzwyczaiłam zachowanie rodziców bardzo mnie bolało.

- Ale wiesz, co? Koniec ze złym humorem i smutkiem. Spędze wakacje z najsłynniejszym zespołem w Angli, jak nie na świecie. Będę tu z tobą. Będzie zajeb.... super znaczy – powiedziałam z entuzjazem.

- Czyli coś tam o naszym zespole słyszałaś, jednak – powiedział i zaczęliśmy wchodzić po schodach.

Kiedy tylko drzwi się za nami zamknęły. Usłyszałam wrzaski dochodzące z górnego piętra.

- Chłopaki, przyjechali, przyjechali!! – krzyknął któryś

Potem usłyszałam tupot na schodach. Walili tak jakby byli stadem słoni, a nie czwórką chłopaków.

- Ałaa, Zayn!!

- Będę pierwszy!!

- Nieprawda!!

- Ja siedzę koło niej na kanapie!!

- Ja z drugie strony!!

- To nie fair!!

- W takim razie ja pierwszy się z nią przywitam!

Potem wpadli do przedpokoju, przepychając się i krzycząc.

- Spokojnie, spokojnie. Starycz mnie dla każdego z Was – powiedziałam ze śmiechem.

- Mam nadzieję – powiedział chłopak stojący na końcu „kolejki” jak się przedemną ustawiła.

- Cześć jestem Niall- pierwszy wyciągnął do mnie rękę uroczy blondyn.

- Cześć, a ja to Lauren – uśmiechnęłam się, a chłopak uściskał mnie przyjaźnie.

- Louis, Louis Tomlinson – drugi chłopak wypiął dumnie pierś.

- Lauren, miło mi Cię poznać – odpowiedziałam ze śmiechem.

Chłopak mnie przytuliłmnie. Odzajemniłam uścisk, i chciałam się przywitać z kolejnym, ale Lou był silniejszy i nie chciał mnie puścić.

- Ej, Lou, dosyć tych przytulańców! – usłyszałam jakiś głos – Też chcę przywitać się z naszą nową współlokatorką.

Chłopak niechętnie mnie puścił.

- Zayn – przystojny mulat dał mi całusa w policzek.

- Lauren – odwzajemniłam buziaka

Ostatni chłopak miał burzę loków na głowie, i piękne zielone oczy.

- Jestem... znaczy mam na imię.. Harry – powiedział nieśmiało.

- Mam na imię Lauren....yyy.... jak już pewnie słyszałeś.

Cały ten czas patrzyliśmy sobie w oczy i potrząsaliśmy złączonymi w uścisku dłońmi. Trwałoby to pewnie jeszcze długo, ale nagle któryś z chłopców popchnął loczka, a ten wcale się tego nie spodziewają upadł na mnie, w wyniku oboje znaleźliśmy się na ziemi. A dokładnie ja na ziemi , a on na mnie.

- Yyyy.... przepraszam – wyjąkał

- Nieszkodzi, to przecież nie twoja wina.

Odgarnął lekko moje włosy z twarzy. Uśmiechnęłam się. Z ust rzeszty chłopców wydobyło się przeciągłe „uuuuuuuuuuuuuuuuuuu”. Harry wstał i podał mi rękę, aby i ja mogła to zrobić.

- Dziękuję – powiedziałam do Harrego. – A z Wami jeszcze się policzę – powiedziałam zwracając się do śmiejących się na cały głos chłopców.

- Uuuu, Harry, poznałeś ją i od razu się na niej kładziesz – usłyszałam głos Zayn’a.

- Ha ha ha, bradzo śmieszne. Ciekawe, kto mnie popchnął? -  odpowiedział patrząc znacząco na czarnowłosego.

- Pokaże mi ktoś gdzie mam pokój? – zapytałam przerywając im wymianę zdań

- Jasne, chodź – usłyszałam głos kuzyna – twój pokój jest pomiędzy pokojem Harry’ego i Louisa.

- Chłopcy, weźmiecie moje walizki? – zrobiłam do nich słodkie oczka.

- Dla Ciebie wszystko – powiedział Lou.

Ja tylko się uśmiechnęłam i przesłałam mu buziaka. Poszłam za Liam’em.

Mój pokój był bardzo ładny. Ściany były w koloże kremowy. Popatrzyłam na umeblowanie. Łóżko, wielka szafa, nocny stoliczek, toaletka z ogromnym lustrem, szafka na buty, wieszak na kapelusze i torebki. Zupełnie jakby użądzała go jakaś dziewczyna z myślą o mnie. Był tam wszystko czego potrzebowałam. Nie muszę chyba wspominać, że miałam też własną łazienkę. Był też dosyć duży balkon, który dzieliłam z pokojem po prawej stronie. Uśmiechnęłam się. Zdałam sobie sprawę jak bardzo cieszyłam się, że mogę tu być. Chciałam podziękować Liamowi, ale spostrzegłam, że już go tu nie ma. Na środku pokoju stały wszystkie moje walizki. Postanowiłam, że najpierw się rozpakuję. Zajęło mi to trochę czasu, ale kiedy skończyłam postanowiłam wziąć długą, odprężającą kąpiel. Włożyłam króciutkie spodenki z bluzkę z napisem „Keep calm and love One Direction” (wiedziałam, że sprawię im tym napisem przyjemność). Już chciałam zejść na dół,ale przejrzałam się w lustrze i pomyślałam, że nie mogę tak tam do nich pójść, ponieważ bluzka i spodenki ledwo zasłaniały mi pośladki. Jednak po dłuższym zastanowieniu doszłam do wniosku, że komu jak komu, ale im to napewno nie będzie przeszkadzać...

poniedziałek, 20 sierpnia 2012

1 - Mieszkanie pod jednym dachem z piątką wariatów


Szybko wzięłam prysznic i włożyłam dżinsowe rurki, top z flagą ameryki i czerwone balerinki.Zeszłam na dół. W jadalni mama jadła już przygotowane przez panią Marysię - naszą gosposię – śniadanie.
-Jest taka sprawa..- zaczęłam – już wiem co chciałabym dostać na moje 18 urodziny.
-No co to jest? – zapytała z entuzjazmem – nowy laptop, samochód, nowe ubra...
-Ja nawet nie mam prawa jazdy, a ty chcesz mi kupować samochód! – przerwałam jej
-Marysiu, podaj mi jeszcze kawę – krzyknęła w stronę kuchni rodzicielka
- Chciałabym wyjechać na wakacje, przyszły rok oraz studia do Londynu, do Liama – chciałam jeszcze dodać, że najlepiej to na całe życie, ale się powstrzymałam.
- Yyy, a właściwie kto to jest ten Laim, jakiś twój kolega?
-Nie Laim po pierwsze tylko Liam, L I A M, a po drugie to mój kuzyn! – zawołam zbulwersowana. Tego już było za wiele. Ta kobieta nawet nie zna imion naszych kuzynów. Odetchnęłam głęboko.
- Coś tam mi świta... No wiesz , ale będziemy tęsknić z ojcem.
Popatrzyłam na nią tak, że chyba sama zrozumiała, że wiem jaka jest prawda. Nie będą tęsknić, nawet będą się cieszyć, że nie mają mnie już na głowie.
- No dobrze, to powiem Marysi, żeby załatwiła sprawę z podstawieniem naszego samolotu na lotnisku, tylko kiedy jutro, za tydzień...?
-Spokojnie, spokojnie, muszę jeszcze porozmawiać z Liamem.  A i polecimy jak normalni ludzie, normalnym samolotem. – wiedziałam, że chciała zaprotestować, ale chyba z tego zrezygnowała, bo nic już nie mówiła, tylko poszła do swojego gabinetu.
Szybko poszłam do swojego pokoju i włączyłam komputer.W duchu modliłam się, abym zastała go na Skayp’ie. Mój ojciec nie uważał za dobre, aby kontaktowała się z rodziną jego brata. Dlatego, aż głupio się przyznać,  nie miałam telefonu do kuzyna. Był dostępny. Od razu zadzwoniłam.
- L..li..liam? – odezwałam się, się gdy moje połączenie zostało odebrane przez jakiegoś chłopaka. Patrzyłam na niego, jakoś nie przypominał mi brata ciotecznego. To prawda ostatni raz widzieliśmy się, gdy mieliśmy po 13 lat, ale swoją rodzinę jeszcze bym poznała. Teraz dopiero zobaczyłam, że chłopak ma niebieskie oczy, a z tego co pamiętam Liam miał brązowe. Popatrzyłam jeszcze raz na twarz w kamerce i zobaczyłam, że ten „ktoś” kimkolwiek by był,nie miał koszulki. Widziałam, tylko jego uśmiechniętą twarz i tors, umięśniony, opalony, piękny tors. Z rozmyślań wyrwał mnie głos.
- Nie nie Liam, Louis jestem, a ty to pewnie nowa dziewczyna Liama, już go wołam – powiedział
Chciałam zaprzeczyć, ale nim otworzyłam usta chłopak już wybiegł z pokoju. Słyszałam tylko krzyki i wołanie „Liam, Liam dzwoni twoja dziewczyna”. Po 2 minutach zobaczyłam jak do pokoju wchodzi chłopak i zamyka ze sobą drzwi. Podszedł do kamerki.
- Lauren? – zapytał zdziwiony.
- Liam? – ja też nie kryłam zdziwienia.
- To naprawdę ty?? No,no wyładniałaś. Mów, co u ciebie?
- Dziękuję, to prawda trochę się zmieniłam od czasu kiedy się ostatnio widzieliśmy. – poczułam, że się rumienie – Bo wiesz ja dzwonie w takiej sprawie, że....no, bo..... chciałam zapytać.....czy... może.......znaczy... co robisz w te wakacje?
- Nic specjalnego, odpoczywam z kumplami z zespołu – odpowiedział z uśmiechem, najwyraźniej rozbawiony moim zakłopotaniem. – Zdaje mi się, że chciałaś o coś jeszcze zapytać – dodał.
- To prawda. Bo wpadłam na takim pomysł, że mogłabym spędzić wakacje, przyszły rok i studia w Londynie, oczywiście znalazłabym sposobie mieszkanie, tylko czy mógłbyś jakoś znaleźć trochę czasu i mnie oprowadzić czy coś, jeśli nie to wiesz, powiedz, ja rozumiem – powiedziałam wszystko na jednym tchu, nie dając sobie czasu na odetchnięcie i spuściłam smętnie głowę.
- Ty! Świetny pomysł! – od razu podniosłam głowę i popatrzyłam na niego z uśmiechem – A mieszkaniem się nie kłopocz, jeśli tylko nie będzie Ci przeszkadzało mieszkanie pod jednym dachem z piątką wariatów.
- Przystojnych wariatów!! – usłyszeliśmy zza drzwi głos Louisa. Zaśmiałam się
- Ale, zaraz, zaraz – dopiero teraz doszły do mnie słowa Liama – mieszkasz z czterema chłopakami?
- No tak. Mamy zespół. One Direction. Nie mów, że nigdy nie słyszałaś. – odpowiedział z niedowierzaniem
- Mam ważniejsze rzeczy na głowie, niż przeglądanie portali plotkarskich. – kiedy, to powiedziałam chłopak udał, że się obraża. - Ale coś tam mi się obiło o uszy.
Uśmiechnął się.
-No to, Lauren, kiedy przylatujesz do mnie?
- Do NAS ! – usłyszeliśmy znowu głos zza drzwi.
- A kiedy mogę? – uśmiechnęłam się.
- Dziś, jutro. Wsiadaj w pierwszy samolot do Londynu, i tylko mi powiedz kiedy mam po ciebie na lotnisko przyjechać.
- Poczekaj chwilę – powiedziałam i wstukałam w Google stronę lotniska w Warszawie, gdzie mieszkałam, i sprawdziłam pierwszy lot do stolicy Anglii. Teraz była 9, a pierwszy lot o 15.30. – Jeśli byś mógł to bądź na głównym lotnisku o 6. Liam, chciałam Ci bardzo podziękować. Nawet nie wiesz ile to dla mnie znaczy. Po prostu dziękuję Ci z całego serca.
- Nie ma za co. To chyba normalne, że pomaga się rodzinie – chłopak uśmiechnął się uroczo.
- Szczególnie, takiej ładnej rodzinie –znowu głos zza drzwi.
- Jeszce raz dziękuję, Liam. I ucałuj ode mnie te – tu podniosłam głos, aby oni też usłyszeli – „tajemnicze głosy zza drzwi”.
- To do zobaczenia – usłyszałam jeszcze głos kuzyna i rozłączyłam się.
Czyli istnieją jeszcze dobrzy ludzie na tej Ziemi, pomyślałam. Kupiłam bilety na lot przez net. Poszłam się spakować. Potem powiedziała wszystko matce i ona tez się przygotowała.

~~

I oto jest pierwszy rozdział. Komentujcie. Bo nie wiem czy w ogóle pisać dalej te moje wypociny.xx Lori <3

Prolog - życie zmieni biego o 180 stopni.


Obudził mnie promień światła tańczący po mojej twarzy. Podeszłam do kalendarza wiszącego na szafce. Przypomniałam sobie wczorajszy dzień – zakończenie nauki w ostatniej klasie liceum. Wszyscy płakali, mówili, że będą tęsknić, ale nie ja. Nie brakowało mi znajomych, ale wiedziałam, że spędzają ze mną czas tylko dla moich pieniędzy. Nie będę za nimi tęsknić, co to to nie. Skreśliłam kolejny dzień w kalendarzu. Jeszcze tylko siedemnaście dni do moich urodzin. Nie wiem czemu tak czekałam. Może dlatego, że miałam nadzieję spędzić je inaczej niż do tej pory. Coś czułam, że w czasie tych wakacji moje życie zmieni bieg o 180 stopni.


 

niedziela, 19 sierpnia 2012

Występują...



Lauren Shirley jest pół Brytyjką, pół Polką. Urodziła się w Anglii, ale kiedy miała 2 miesiące wyprowadziła się wraz z rodzicami do Polski - ojczyzny swojej matki. Jest kuzynką Liam'a Payne’a. Ich ojcowie są braćmi. Nie mają jednak takiego samego nazwiska, ponieważ jej tata zmienił je na „Shirley” - nazwisko panieńskie swojej mamy.
Jedynaczka. Lauren od narodzin miała zawsze to, co potrzebne, ale nigdy tego co najważniejsze, czyli miłości. Jej rodzice prowadzili znaną na całym świecie kancelarię prawniczą, więc pieniędzy im nie brakowało. Niestety z powodu tego, że firma miała zasięg światowy prawie cały czas byli poza granicami kraju i nie poświęcali córce należytej uwagi i czasu.                       
Najbliższa sercu dziewczynki Babcia z Polski, umarła gdy ta miała niecałe 12 lat. Jednak przed śmiercią zdążyła ją wychować na miłą i pomocną małą kobietkę.
Dziewczyna była bardzo dobrą uczennicą. Ukończyła program matury międzynarodowej o rok wcześniej niż jej rówieśnicy, ponieważ tak dobrze posługiwała się angielskim, że „przeskoczyła” rok przygotowawczy. Urodziła się 13 lipca 1994 roku. Lauren to niebiesko oka brunetka. Jej hobby to przede wszystkim moda, ale również jazda konna i podróże.
Bardzo wrażliwa na krzywdę innych, wspomaga organizacje charytatywne i stara się nagłaśniać ogólnoświatowe nieszczęścia takie jak np. głód, czy osierocone dzieci.
Trudna sytuacja w domu sprawiła, że dziewczyna szybciej dorosła. Jednak, wbrew temu, co mogłoby się wydawać, nie stała się bezduszną i odporną na wszelkie emocje istotą. Wręcz przeciwnie, bardzo łatwo ją zranić.


Harry Edward Styles urodził się w Holmes Chapel (Wielka Brytania) 1 lutego 1994 roku. Obecnie mieszka wraz z Zayn'em, Liam'em, Niall'em i Loui'm w Londynie. Ma siostrę Gemmę.
Brązowe loczki to jego znak rozpoznawczy. I jeszcze te zielone oczy, przeszywające Cię na wskroś...Mhmmm...Marzenie...
Zdecydowanie się na karierę piosenkarza bardzo zmieniło jego życie, ale nie osobowość. W każdym bądź razie na pewno nie na gorszą. Nadal jest duszą towarzystwa i chłopakiem z ambitnymi planami na przyszłość, na którym można polegać. Jeśli o czymś marzy, to nigdy nie przestanie o to walczyć.
Chciałaby być, kimś, kto nie przejmuje się opinią innych, ale jak na razie mu to nie wychodzi. Wręcz przeciwnie, przejmuje się aż za bardzo.

 

Zayn Javadd Malik urodził się 12 stycznia 1993 roku w Bradford (Wielka Brytania). Ma trzy siostry: Doniyę, Waliyhę i Saffa’ę.
Zaczesana do góry grzywka, tajemnicze spojrzenie i zadziorny uśmiech – cały Zayn.
Może wydawać się zadufanym w sobie kolesiem, dopóki nie wpóści Cię do swojego świata i nie pozwoli stać się jego częścią. Rodzina, dobra muzyka i najlepsi kumple i jemu już nic więcej do szczęścia nie potrzeba.                                                                                      


Niall James Horan urodzony w Mullingar (Irlandia) 13 września 1993 roku, jako młodszy brat Greg'a.
Jak sam mówi, najbardziej w swoim wyglądzie lubi oczy. Rzeczywiście, ich niesamowita, niebieska barwa przyciąga spojrzenie każdego, kto spogląda na jego idealnie wyrzeźbioną twarz, na której przez większość czasu gości szeroki uśmiech odsłaniający rząd biały zębów i prawie niewidoczny aparat ortodontyczny. Już od dłuższego czasu ukrywa brązowe włosy pod blond farbą co, nie można zaprzeczyć, dodaje mu dużo uroku i wyróżnia wsród kolegów z zespołu.
Szczery aż do ból. Lubi coś, to powie, że lubi. Nie lubi czegoś, to na pewno nie będzie tego ukrywał. Idealny materiał na najlepszego przyjaciela, nie mówiąc już o tym, jaką szczęściarą będzie jego przyszła dziewczyna.

 

Louis William Tomlinson urodził się w Doncaster (Wielka Brytania) 24 grudnia 1991 roku. Ma pięć przyrodnich sióstr. Ze strony taty: Georgia Austin i ze strony mamy: Charlotte, Félicité, Daisy i Phoebe Tomlinson.
Jego życie sprowadza się do dwóch prostych stwierdzeń: Live While We’re Young (Żyjmy dopóki jesteśmy młodzi) i You Only Live Once (Żyjesz tylko raz). Wieczny optymista i żartowniś, ale też wspaniały przyjaciel i doradca. Jest jak kameleon – umie wczuć się w sytuację innych i im pomóc, dlatego wszyscy tak bardzo uwielbiają jego towarzystwo.

                                                                                                                              
Liam James Payne urodzony w Wolverhampton 29 sierpnia 1991 roku. Ma dwie siostry: Nicolę i Ruth.
Nikt  nie zmienia chyba cześciej fryzury niż on. Raz loczki, raz proste, raz zaczesane do gór, kiedy indziej z kolei ulizane. Obecnie? Ścięte na jężyka. Barwa oczu za to wcale mu się nie zmienia. Cały czas są tak samo brązowe.
Często mówi się, że Liam, to ten najspokojniejszy z całego One Direction. Nie jest to jednak prawda. To, że z powodów zdrowotnych pije trochę, podkreślam trochę, mniej alkoholu wcale nie znaczy, że jest mniej zwariowany, nie umie się dobrze bawić, czy robić szalonych rzeczy.


~~
W powyższej notce przedstawiono jedynie głównych bohaterów. W opowiadaniu pojawi się jeszcze wiele postaci, których tu nie opisano.

Na początek..

Hej! 

Jestem Lori, nastoletnia DIRECTIONERKA. Kocham zwierzęta i uwielbiam czytać książki. Directionerką jestem od początku powstania zespołu.
Założenie bloga planowałam od jakiegoś czasu.Chcę przelać tu cześć mnie i podzielić się z Wami tym co tworzę.
Mam nadzieję, że nasza historia nie zakończy się szybko.
Enjoy xx